niedziela, 12 maja 2013

U W A G A!

Cześć, hej i czołem. 

         Chcę was powiadomić, że.. moja wena zrezygnowała z tego opowiadania. JAK NA RAZIE. Zobaczymy co będzie później.
    Może jakaś dobra nowina? 

         Tak. Właśnie założyłam drugiego bloga, ponieważ pomysł na nowe opowiadanie jest bardziej opłacalny. Przemyślałam go i na pewno go zakończę. W międzyczasie postaram się dopisać jakieś inne rozdziały na tego bloga. Tymczasem zapraszam!



~Karo

wtorek, 2 kwietnia 2013

UWAGA!

           

         Niestety nie znajdę czasu na pisanie, ponieważ.. Uczę się jak durna do egzaminów. Strasznie zależy mi na dostaniu się do dobrej szkoły i zbieram punkty. Tym samym na razie nie będę dodawać niczego. Pewnie do maja. TAK, ZAWIESZAM DO MAJA. Przepraszam. 

<3 



niedziela, 24 marca 2013

004 Dream Boy - Niespodzianka.


IV rozdział.

No, więc w tygodniu czeka mnie jeszcze dodanie wszystkich opisów bohaterów i zdjęć. Od razu mówię, że postać Do Hyeonga nie jest przeze mnie wymyślona - jedynie charakter... Więc dobra, pól na pół. XD No nic. Miłego czytania.

(TaeJunnie <3 )

___________________________________________________________________________

      22:00. Wysiadłem z taksówki. Spojrzałem na wielki tłum już rozgadanych ludzi. Wcześniej pracusie, teraz pijaki. Czyli generalnie znowu picie. Dzisiaj się ograniczę. Spojrzałem na odwróconego Daehyuna i zatrzymałem wzrok na jego pośladkach, które właśnie najbardziej rzucały się w oczy. Opięte spodnie z lekko opuszczonym kroczem. Zgryzłem wargę. Pijemy! Podszedłem do chłopaka i oplotłem go ramionami od tyłu.
- Już jestem słońce.. -zaśmiałem się i spojrzałem na Bomi, która chyba nie zrozumiała i odsunęła się od chłopaka chowając twarz za torebką. -Booomiii, jakaś ty urocza~
     Zaczęły się rozmowy. Wpuścili nas. Wjechaliśmy na najwyższe piętro. Nie zwracałem uwagi nawet na to co znajduje się na wcześniejszych.Mało mnie to w tym momencie interesowało. Zapełnialiśmy coraz bardziej klub. Nie wiem czy był cały wynajęty, ale chyba wiele osób zaprosiło jeszcze inne grupki. Pewnie bardziej wtajemniczone. Nie narzekałem. Może, że na nowe twarze, których już później nie będę pamiętał. Po parnastu minutach ogarnąłem, że sala jest zarezerwowana na 3 imprezy połączone w jedną. Nasza grupka była dość liczna. Usiedliśmy w jednej z lóż  Zająłem miejsce gdzieś w rogu blisko wyjścia, żebym nie musiał przeciskać się i ocierać o innych. Koło mnie zajął miejsce Dae. Na początek kilka szybkich shotów, piw. Przybyli wszyscy. Pomachałem już rozlśniony Księżulkowi, ale chyba mnie olał. Wypiłem więcej. Szampan. Opijanie udanej sesji. Rozmowy.
-Chodźmy tańczyć! -podsunęła pomysł Bomi, którą już do tego rwało. Nie wiem czy to przez to, że siedziała koło jakiegoś napalonego kolesia czy przez to, że lubiła tańczyć. Nie wnikaliśmy. We trójkę ruszyliśmy na parkiet. Moja mocna strona? Może. Wywijanie tyłeczkiem na pewno miałam we krwi, nie wiem co z bardziej zsynchronizowanymi ruchami.  Zacząłem najpierw poruszać ciałem w rytm muzyki, później szybciej no i już pewniej. Może poniekąd nie panowałem nad tym. Poczułem jak ktoś przyciąga mnie za szlufkę od spodni. Nie oponowałem, niby czemu? Nie chciałem wywołać zamieszania zbyt perwersyjnymi ruchami, ale myślę, że nikt nie zwracał na to uwagi. Przygaszone światła. Poczułem oddech przy swoim uchu.
- Z każdym tak tańczysz, Księżniczko?
Szczerze? Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Przechyliłem tylko głowę i zaśmiałem się nerwowo. Postanowiłem splątać nasze palce i dalej poruszać się w ciszy. Przymknąłem oczy i wreszcie wydusiłem coś z siebie:
- To coś złego?
- Czy ja wiem.. gdybym był napalonym zboczeńcem to pewnie już byś się tak nie uśmiechał. -powiedział nie oddalając ust od mojego ucha.
- Znowu gadasz jak poturbowany. Poza tym uważasz, że nie poradziłbym sobie z jakimś napaleńcem?
- A poradziłbyś sobie?
- No jasne! -ścisnąłem mocniej jego dłonie i odwróciłem lekko twarz. Spojrzałem na jego usta; soczyste, malinowe wargi aż kusiły. Zakazany owoc smakuje najlepiej. Głupio by było gdybym ich skosztował. Zarzuciłem sobie jego ręce na moje ramiona, a nasze dłonie skrzyżowałem przy piersi. Po chwili jednak poczułem  że muszę wyjść, zaczerpnąć powietrza. Za duży ścisk na parkiecie powodował, że kręciło mi się coraz bardziej w głowie. Nic nie mówiąc wygramoliłem się z objęć i puściłem jedną dłoń Hero. Pociągnąłem go za sobą i wyszedłem na taras. Pusto. Nie dziwię się, nie było za ciepło. Ludzie chyba woleli przebywać wokół spoconych ciał produkujących coraz więcej gorąca. Hm.. ale czy nie na tym polegały dyskoteki?  
      Wyciągnąłem paczkę i odpaliłem nałóg. Po chwili to samo zrobił brunet stojący koło mnie i opierający się przedramionami o barierkę. Nocny Seul. Wspominałem już, że lubię ten widok? Świat prześmierdnięty spalinami i drapaczami chmur. Zaciągnąłem się. Pod nami było słychać śmiejących się ludzi. Pewnie na coś czekali. Spojrzałem w niebo i wygięłam usta w niezadowoleniu. Nie było gwiazd. Ciemne chmury. To znaczy, że.. jutro będzie padać, czy wręcz odwrotnie? Nigdy tego nie pamiętałem.
- O czym myślisz? -ciche pytanie i para oczu zwrócona na moją osobę.
- O tym, że.. nie ma gwiazd i ciekawe gdzie są. Głupie chmury. Ekran mi się rozmazuje, JaeJae. Co robić?!
     W odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech. Rozczochrał moje ułożone włosy i spojrzał mi w oczy. Co to ma być? Krępująca sytuacja. Ugh. Przełknąłem głośniej ślinę i zmniejszyłem szparki swoich oczu.
- Co się tak gapisz, Książę?
- Książę? A co.. muszę płacić, żeby patrzeć się na tą buźkę?
- Płacić? Nie stać cię na mnie! -zaśmiałem się i dumny założyłem ręce na klatkę piersiową.
- Chyba wręcz przeciwnie.
- Słucham?
- No wiesz.. uwiodę cię szybciej niż zdążysz powiedzieć swoje imię  I nic nie będę musiał płacić. -uśmiechnął się zawadiacko i położył dłoń na moim  karku lekko przyciągając go do siebie.
- Jaejoong? - szybka zmiana. Spojrzeliśmy w stronę uchylonych drzwi od tarasu. Dziewczyna przeszywała mnie wzrokiem. Cooo ja znowu zrobiłem? Nie była zadowolona, a mróz z jej oczu atakował moje wątłe ciało. Skrzywiłem się i odszedłem krok od bruneta. - Chcesz mnie podwieźć do domu?
     Uśmiechnęła się, w taki sposób, że chyba nawet ja nie mógłbym jej odmówić. Przewróciłem oczami i przetarłem środkowym palcem zewnętrzny kącik oka. Chyba to przyuważyła, bo tylko prychnęła i zbliżyła się do Księcia. Położyła mu dłoń na torsie. Coś się we mnie zagotowało. Zgryzłem zęby i spojrzałem na chłopaka.
- Bo wiesz.. nie chcę wracać taksówką, trochę się boję. -przesłodzony głosik. - I trochę źle się czuję.
Nie mogłem wytrzymać i kaszlnąłem. Po chwili Jae wreszcie wybudził się ze swojego snu:
- Jasne. Hyeong jedziesz?
- On? -spojrzała na mnie, jakbym był jakąś śmierdzącą świnką ubrudzoną błotkiem.
- Wrócę taksówką, nie martw się. -zgryzłem dolną wargę, ale po chwili uśmiechnąłem się do niego.
- Skoro już robię za woźnicę to mógłbyś skorzystać. Nie wydawaj kasy na niepotrzebne pierdoły.
- Dobra, skorzystam z twoich usług. -uśmiechnąłem się i spiorunowałem brunetkę wzrokiem.
      Nie mając większego wyboru zająłem miejsce na tylnych siedzeniach, a dokładniej po środku. Nie lubiłem siedzieć za kimś, a tym bardziej mając ICH przed sobą. Ruszyliśmy.
- Gdzie mieszkasz, Sulli?
- Nie podwozisz Hyonga pierwszego?
- Mówiłaś, że źle się czujesz.. Wolałbym podwieźć ciebie pierwszą. I damy mają pierwszeństwo. -uśmiechnął się i spojrzał w lusterko podłapując mój wzrok. Nadal się uśmiechał.
- Patrz się na drogę idioto, bo się jeszcze rozbijemy i będzie.. -walnąłem go lekko w ramie.
     Przez resztę drogi Sulli coś opowiadała. Nie słuchałem jej za bardzo. Jakoś nie żałuję. W pewnym momencie dostrzegłem, że jej dłoń spoczywa na dłoni Jae. Nie na tej, która trzymała kierownicę, a na tej na skrzyni biegów, żeby nie było. Złożyłem usta w dzióbek. Co to miało być? Zachowują się jak para.. Zmieniłem miejsce i oparłem policzek o szybę.

***

- Wiesz, skoro już tutaj jesteś to może wpadłbyś na kawę? Taką szybką. - Stali przy wejściu do wielkiego apartamentowca.
- Muszę się zająć Hyeongiem, raczej nie zostawię go teraz w samochodzie na te nawet 15 minut..
- Jak chcesz, proponuję ci tylko sz-y-b-k-ą kawę. - uśmiechnęła się pewnie i złapała chłopaka za czerwony krawat.
- Wiesz.. - Szepnął jej do ucha. - Dzieci powinny leżeć już grzecznie w łóżku o spać.
Prychnęła i oddaliła się od chłopaka. Zatrzymała się centralnie przy drzwiach i odwróciła lekko głowę.
- Jakbyś zmienił zdanie.. pokój 54. Dobranoc, Jaejoong Oppa. - zniknęła za szklanymi drzwiami  które zaraz po jej wejściu zatrzasnęły się.

*** 

- Wstawaj.. już jesteśmy.. ej, młody. -otworzyłem oczy i zamrugałem parę razy zdezorientowany. - Chodź, zaniosę cię Księżniczko.
       Wyciągnął mnie jak dziecko z jakiegoś fotelika i zamknął drzwi za sobą. Po chwili byliśmy już przy drzwiach od mojego mieszkania. Nie mam pojęcia jak on z taką łatwością i bobasem  na rękach wlazł na te schody.
- Masz klucz w kieszeni?
- Mhm...
     Zgrabnie wkradł się do mieszkania i położył mnie na łóżku przy okazji ściągając moje buty, to samo zrobił z moim płaszczem. Zarzucił na moje zwłoki kołdrę i ucałował w czółko.
- Dobranoc. -zniknął.

 -LEE DO HYEONG. -Z całego serca nienawidziłem takich pobudek. Westchnąłem ciężko i uniosłem się do siadu. Spałem.. w ubraniu? U siebie w domu? Spojrzałem na małą osobę stojącą przed moim łóżkiem. - To ty mnie zaniosłaś do domu?
- Jestem od ciebie niższa.. poza tym wyglądam ci na sportsmankę? Głupiś. Śniadanie w kuchni, chodź.
     Wygramoliłem się z łóżka i od razu zrzuciłem z siebie wczorajsze rzeczy. Nałożyłem dres i skierowałem się w stronę kuchni.
- Jak tutaj weszłaś?
- Było otwarte.. Trochę się w sumie przestraszyłam, myślałam, że ktoś się włamał. Poza tym ty tak słodziutko leżałeś na łóżku, ale miałeś ubrania. Co oczywiście jeszcze bardziej mnie zmartwiło! No, teraz się tłumacz i opowiadaj, jak tam praca. O i szefunio się o ciebie martwił. Dzisiaj musisz się mu pokazać. -powiedziała i usiadła przy stole podając mi kawę i tosty.
- No.. nie wiem jak się wczoraj tutaj znalazłem, pamiętam, że byłem z Jae i Sulli i później mnie obudziłaś.
- CHWILA CHWILA KOCHANIEŃKI. Jae? Jaejoongiem i Sulli.. TĄ SULLI? -kiwnąłem głową przeżuwając tosta.  - To ich stylizowałeś? Oooh! Jestem taka zazdrosna! -położyła czoło na dłoniach opierając się o stół łokciami.
- Nie masz o co.
- A autografy? Cokolwiek?
- Pocałunek z Jae się liczy?
- TY.. PIEPRZONY.. TY.. ARRGGHH! Udław się tym tostem zboczeńcu. -Zrobiła skwaszoną minę i tupnęła nogami.
- Wiedziałem, że tak zareagujesz. - zaśmiałem się pewnie i skończyłem jeść tosta. -Spoko nic więcej i tak byliśmy pijani. Pewnie nic nie pamięta.
- Następnym razem bierzesz autografy od gwiazd.
- Dobra, dobra.. Idę się kąpać.
- Tak umyj te swoje śmierdzące, grzeszne ciało. Zajdę do TaeJuna. Zrób to samo jak będziesz gotowy to razem pojedziemy do pracy.
- Jun nie ma dziś wolnego? - spojrzałem na Mariko i podrapałem się po policzku.
- Nie mamy tak fajnie, jak ty.
- Dobra, leć, zaraz dołączę.

     Kolejny szary i monotonny  dzień w pracy. Z nudy zaczęliśmy się bić ścierkami z Jongiem. Właściwie robiliśmy już wszystko. Graliśmy nawet wszyscy w "Państwa i miasta". Mały ruch w Paradise. Szef pojechał, a wolność nas przytłaczała. Wreszcie zaczęliśmy grę "Głupie miny". Dwie osoby udawały przed sobą dzieci potrącone umysłowo i tak w kółko, aż wreszcie ktoś się  zaśmiał. Wygrany nie musiał zmywać po rodzinnym obiedzie, a przegrany dostawał dodatkową karę. Właśnie dziś czwartek. Jutro rodzinny obiad. Nazwaliśmy to tak, ponieważ co tydzień zbieraliśmy się u kogoś i niewinnie jedliśmy obiad, a później oglądaliśmy filmy lub w coś graliśmy. Ostatnio przebraliśmy Junniego i Jjonga w sukienki Mariko i umalowaliśmy ich. Mam nawet zdjęcia z tymi seksownymi modelkami. Kochani. Tak właśnie mijały nam piątki. Teraz skupiłem się na rozbawieniu przyjaciół.

     Kolejna godzina. Siedziałem przy kasie i obsługiwałem klientów, którzy odwiedzili Paradise. Usiadłem przy kasie i wpatrywałem się ślepo w czyste biało-złote filiżanki. Znowu w swoim świecie. Ciekawe co robi Jae.. Jedna, głupia myśl. Nie spotkamy się już chyba więcej. Wymazać, zapomnieć.
- Hyongieeeeeeee słońceee.
- Hm? - uniosłem głowę i spojrzałem na postać mężczyzny. Nachylał się nade mną opierając się dłońmi o wyższy blat, który przysłaniał kasę jak i resztę wyposażenia za meblem. Otworzyłem szerzej oczy i rozchyliłem lekko usta.
- Sukkie! Co ty tutaj robisz?! -usłyszałem głos Mariko, która właśnie wybiegła przed bar i przytuliła się do chłopaka.
Lee Jong Suk, nie wspominałem o nim? No właśnie. Moja miłość, ktoś kto napędzał mój kamień umieszczony po lewej stronie mojej klatki piersiowej. Moja niespełniona miłość. Jednostronna. Założyłem swoją ulubioną maskę - obojętność.
- Wróóciłeeś do nas! -Mariko nadal wisiała na chłopaku, a on tylko uśmiechał się i gładził jej włosy. Spojrzał na mnie. Szybsze bicie serca.
- Dawno się nie widzieliśmy. -dodałem i uniosłem kąciki ust.
- Prawda. Tęskniliście?
- Jak nikt! -bruneta odpowiedziała za mnie, jednak chyba sam nie powiedziałbym czegoś takiego.
- Co cię tak przytkało Hyeong? Aż tak się zmieniłem? - Wyglądasz jeszcze lepiej, odpowiedziałem sobie w myśli i pokręciłem głową. Nadal byłem w szoku. Miał wrócić dopiero za jakiś miesiąc. Miałem mieć miesiąc na ogarnięcie uczuć, chociaż po tych pustych dwóch miesiącach nadal nic mi się nie udało z siebie wyrzucić. Może nie chciałem? Zaspokajałem swoje ciało, nie myśląc o tym, jak bardzo chciałem, żeby on był moim jedynym partnerem.
- Jak ci minęła podróż? -TaeJun ruszył w stronę przyjaciela i przybił mu "sztamę".
- Całkiem nieźle. Jak u ciebie? Nie zrobiłeś nikomu bachora?
- A w życiu, widzisz mnie w roli ojca? - śmiech.
- Nigdy. A gdzie Jonghi, co?
- Wyszedł gdzieś do sklepu. Nie wiem po co, ale chyba zgłodniał. -Junnie usiadł na krześle i spojrzał na mnie. Psryk palców przed moimi oczami wybudził mnie i sprowadził żywego do rzeczywistości.
- Już, już, wybaczcie. - zaśmiałem się i obszedłem blat.  Po chwili wylądowałem w ślinach ramionach mojej upragnionej miłości, która oczywiście nie zdawała sobie z tego sprawy. - Miło, że wróciłeś. Jak kręcenie dramy?
- Całkiem szybko poszło. -odpowiedział uśmiechnięty od ucha do ucha. Nadal mnie nie puścił. Trochę słabo się czułem przez to, że ostatnio mało sypiałem, albo.. przez niego. Nie mam zielonego pojęcia. Potrzebuję odpowiedzi na wielu pytań.
- Nie wyjeżdżasz na razie? -odezwała się ciekawość Mariko.
- Niedługo wyjeżdżam do rodzinnego miasta rodziców, muszę odpocząć, ale chciałem was odwiedzić. No, więc jestem!
- Na ile jedziesz? No kurcze, przyjeżdżasz, uciekasz, kiedy ty wreszcie osadzisz się w tym Seulu na stałe, co?! -powiedziała oburzona i prychnęła na koniec podkreślając swoje niezadowolenie.
- Po powrocie z wypoczynku. Będę już tutaj, tak myślę.
- Myślisz.. myślisz? Masz tak zrobić! Brakuje nam ciebie, noo. Wydaje mi się, że Hyeong już zapomniał, jak wyglądasz.
- J-ja? -wskazałem na ciebie palcem i pokręciłem głową. Jak bym mógł, co? Poza tym Mariko znała moje wszystkie sekrety, nawet ten. Zwierzyłem się jej kiedyś. Nie wytrzymałem, przytłaczała mnie sytuacja, w której nie mogłem się odnaleźć no i stało się. - Zawsze będę pamiętać. -bąknąłem i pokazałem jej język.
- Jutro obiad rodzinny. Wpadnijcie do mnie, przygotuję coś, co?
- Okej.
- Przyjdę do ciebie wcześniej, bo idę do pracy z rana i kończę przed nimi - tu Jun wskazał na mnie i Mariko - i pomogę ci coś przygotować.
- Jak zawsze matka całego zespołu widzę. A ukochane dziecko Dinozaur gdzieś się zagubiło, co? Przyjechałem się przywitać, a go nie ma!
- Najwidoczniej.
- Dobra, przekażcie mu, że jutro obiad u mnie i żeby się zjawił. Uciekam, muszę się jeszcze rozpakować i wszystko wyprać. No i wysprzątać dom! Lecę. -odczepił się ode mnie i ruszył  w stronę wyjścia.
      Pieprzyk pod okiem. Zawadiackie spojrzenie. Pulchne wargi. Długa, chuda szyja. Męskie ramiona. Chude i wysokie ciało. 185 cm czegoś co kochałem odkąd skończyłem liceum. Poznałem go tym razem przez Tae Juna, który przyjaźnił się z nim od dziecka. Od razu zauważyłem to coś w jego oczach. Raz, dwa, trzy. Zauroczyłem się w jego osobie, gdy tylko ją zobaczyłem. Mieliśmy dobre kontakty, później Sukkie zaczął pracować. Idealne ciało i buźka do modelingu. Następnie zaczęło się jego aktorstwo. Nie opuścił nas, po prostu ciągle jeździł do Japonii. Nie zapomniał o nas, zawsze nas dowiedział  Jednak to nie było to co kiedyś, kiedy spotykaliśmy się w mieszkaniu, które dzielił z TaeJunem. Mieszkanie na dachu. Tam gdzie paliliśmy najtańsze papierosy i rozmawialiśmy o czymś i o niczym. Kiedy spędzałem z nim każdą noc. Kiedy obserwowaliśmy gwiazdy i nazywaliśmy je swoimi imionami  Wtedy, kiedy byliśmy młodsi. Przecież to nie było tak dawno temu.
      Leżałem na łóżku i ślepo przyglądałem się sufitowi. To inne życie. Każdy nas dostał szansę. Nie każdy wykorzystał. Spojrzałem na telefon. Dochodziła pierwsza w nocy. Zamknąłem oczy i wtuliłem się w poduszkę.

***

-Hyeong, był tutaj jakiś koleś i kazał ci to przekazać. -TaeJun podał mi kopertę i odłożył fartuszek do szafki. Przeciągnął się leniwie i spojrzał na mnie. -Sukkie wrócił, a ty rozkochujesz w sobie facetów? Nieładnie. Lecę, pa.
- Heee? -powiedziałem do siebie i skrzywiłem się. Nikogo nie rozkochuję. Hmpf. Otworzyłem kopertę i wyciągnąłem z niej liścik.
"Wybacz, że przekazuję to przez menadżera, ale nie chcę stracić z tobą kontaktu.  Jesteś zbyt ciekawą i barwną osobą. To mój numer, napisz od razu jak dostaniesz ten liścik.
Numer: *** *** *** . Jaejoong."
Uśmiechnąłem się do ciebie. Usiadłem na krześle i wyciągnąłem telefon od razu wstukałem w ekran cyfry. Sms.
"Cześć Książę tu Do Hyeong. Miło, że pamiętasz o moim istnieniu. Buziaki~"

 ***

- W co mam się ubrać? Marikoo.. wyglądasz tak idealnie, nie mam pomysłu. -skomlałem stojąc przed szafą i wyciągając prawie całą jej zawartość. A uwierzcie mi, było tego mnóstwo.
- Nałóż to i to! -krzyknęła wskazując obcisłe rurki i podkoszulek. -I dodaj do tego ten cudowny sweterek! Chwila.. on nie jest mój?
- Nie jest. -od razu przebrałem się we wskazane rzeczy i zacząłem robić porządek z czupryną. Zdjąłem z głowy spinki, które zrobiły ładne fale na grzywce. Wciągnąłem powietrze do nozdrzy i spojrzałem na dziewczynę, która opierała się o framugę i bawiła się kluczami.
- Nie wyglądam na zbyt podnieconego?
- Wyglądasz.
- Nie pomagasz..
- Ale wyglądasz też cudownie. Nawet z tym srebrnym sweterkiem. Nie no, wyglądasz idealnie. Prawie tak dobrze, jak ja. Chodźmy, bo się spóźnimy. - Pociągnęła mnie do wyjścia, a niedługo po tym już siedziałem na miejscu pasażera.
- Musimy jeszcze zajechać po Jonghyuna, wolę, żeby nie jeździł sam samochodem. Dzisiaj piątek, a on pewnie będzie się spieszył.
      Ruszyliśmy. Przez całą  drogę smsowałem z Jaejoongiem, którego najwidoczniej nudziło go siedzenie i ćwiczenie swoich strun głosowych. Odebraliśmy Dino opakowanego w nową koszulkę i koszulę z podwiniętymi rękawami.
- Cześć Jonghi. -powiedziałem i uśmiechnąłem się do chłopaka, który w końcu wsiadł do samochodu o własnych siłach. Usiadł z tyłu i oparł ręce na naszych siedzeniach, koło zagłówków. Rozmowa trwała w najlepsze. W końcu po parnastu minutach dotarliśmy na miejsce.
- Czeeeść! -Mariko chyba nie mogła pohamować swojego zadowolenia na widok TaeJuna i padła na ziemię jak długa. - Hahah Junnie hahah co ty masz na sobie?
- Nie widzisz? Stanik z kokosów. - Powiedział z pokerową twarzą.
- Nie wtrzymam w tym domu wariatów! - Kiedy zobaczyłem chłopaka sam nie wytrzymałem i padłem koło Mari. Wyobrażacie sobie ulzzanga z kokosami na klacie w samych bokserkach do tego z twarzą świnki z przodu i ogonkiem z tyłu (na bieliźnie). Ja też nie, aż do teraz.
- Jesteście chorzy.
- A Joghyun gwałci nam Sukkiego!
- HEJ TY CALINECZKA ODEJDŹ OD NIEGO!
- Do mnie mówisz beznadziejny rycerzyku w.. świńskich bokserkach?
- Sukkie.. czemu wy gotujecie w samych bokserkach?
- Nie wiem, to nie mój pomysł! - wybronił się od mojego pytania. Postawiłem ciastka, które Mariko upiekła, na stole i stanąłem za chłopakiem. Objąłem go jak miałem w zwyczaju i przyglądałem się garnkom.
- Mam nadzieję, że będzie jadalne..
- Jasne, że będzie! Wątpisz w moje umiejętności kucharskie?
- I to nie wiesz jak.. Dobrze, że Junnie ci pomagał.
- Marikoo, lasssska, cudownie wyglądasz! Mała miętowa, co? - Jong Suk zawył jak wilk na widok naszej przyjaciółki i zaśmiał się.
- Idź tani aktorzyno, sam nie wyglądasz lepiej. Widzę, że zacząłeś trenować na siłce, co?
     Rozmowy, pogaduszki, śmiech i krzyk. To właśnie rodzinne obiady. Wreszcie wszyscy się uspokoili i zasiedliśmy przy stole. Siedziałem pomiędzy Jongiem, a TaeJunem.
- SMAACZNEGO, ZJEM ZE SMAKIEM! - chór, jak w przedszkolu.

- Mam pomysł. Zagrajmy w twistera na rozbierane!
- Ale jesteś napalony Jonghi, to pewnie przez moje bokserki. -TaeJun nie przestał się wygłupiać, przesłał w powietrzu buziaczka do Jonga i zaśmiał się.
- Jestem na tak, będzie śmiesznie.
- Ja też.
- Dobra nie jestem pijany, ale skoro wszyscy to wszyscy.
- WYCIĄGNIJCIE PLANSZE, zaczyna się wojna o bokserki i.. staniki! -tutaj musiałem przyznać, że miał racje używając liczby mnogiej. Kokosy Królika Juna wliczały się do staników.
     Plansza w trakcie rozkładania. W sumie nie wstydziłem się rozebrać przy nich i tak już robiliśmy niejedną głupią rzecz. Nawet Mariko mimo tego, że miała chłopaka bez większych przemyśleń zgodziła się na tą grę. Cieszyłem się, że jest tak jak dawniej.

- Przesuń się, bo mam twarz w twoich kokosach! -donośny głos Jonga.
- Jak byś nie zauważył panie Dinozaurze to ledwo co się trzymam i do tego opieram się o biedne maleństwo Hyonga. Poza tym ciesz się, że chociaż zarzuciłem na siebie spodnie, bo dałbym ci posmakować mojego świńskiego ogonka!
- Ej, niech ktoś pokręci tą strzałką, bo oszaleję!
- Maaariikooo ratuj, a, to się zaraz rozerwie.
- NIGDY! Ta plansza jest wieczna!
     Nie dało się rozróżnić kto na kogo wrzeszczy, ważne, że było śmiesznie. Do czasu, aż Jonghi nie zaczął molestować mojej stopy i ręki Junniego. Po chwili jednak zmieniliśmy swoje rozstawienie. Czyjaś noga pomięty moimi nie robiła mi większej różnicy, jednak zawsze jest jakieś "ale":
-Hyeong.. noga mi się zsuwa. -słyszałem głos koło siebie.
- Czuję. - Odpowiedziałem oschle, nie chcąc pokazywać, że właśnie trącała moje czułe miejsce.
-KURWA JONG PRZESTAŃ MACAĆ MOJE POŚLADKI KOLANEM!
- Spokojnie świński Króliczku już przestaję. Jednak Mariko zabroniła mi przesuwać nogi, bo majtki.. cośtam.
- Bo będziesz mi się gapił na krocze! Głupi debilu. -brunetka natychmiast go poprawiła.
- Wiecie co jestem w nie najlepszej sytuacji, więc może teraz prawa na niebieski?
     Zmiana miejsc. Zrobiłem mostek. Pode mną znalazła się prawie leżąca Mariko, a obok niej; między moimi nogami Jong Suk.
- Zaraz się sierdzę. - Postanowił rozruszać nas jeszcze bardziej Jong. Ze śmiechu zburzyłem naszą idealną budowę z ludzkich ciał. Upadłem na Mariko i zatrzymałem tułów Sukkiego między nogami co spowodowało, że on także trafił na podłogę co lepsze brodą na moim podbrzuszu. Cicho jęknąłem, bardziej z bólu, niż z podniecenia.
- Brawo kompanie! -plask przybijanych piątek przez dwóch pozostałych graczy.
- Jesteś straszny Dino! -krzyknąłem i kopnąłem go wolną nogą w plecy.

21:00. Siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś teleturniej. Znowu przekrzykiwaliśmy się nawzajem  odpowiadając na pytania zadawane przez prowadzącego programu. Po 20 minutach zaciętej walki Sukkie złapał za pilot i wyłączył tv. Wstał i ustawił się do nas przodem. Odetchnął i spojrzał na nas.
- Umierasz?! WIEDZIAŁEM. -powiedział Jonghyun i udał, że zalewa się łzami wtulając w ramie TaeJuna.
- Nie, kretynie. Jeszcze trochę pożyję. Chciałem wam powiedzieć, że.. Wynająłem domek nad morzem. Jest już ciepło, więc chciałem, żebyśmy pobyli trochę razem. Na ten weekend zapowiadali naprawdę wysoką temperaturę. No, a co do tego. Wyjeżdżamy już o 4. 4 z rana dzieci. I nie ma, że nie! Hm.. . -wyjął kartkę i spojrzał na rozpiskę. -Pokoje i łóżka i wszystko ustalimy na miejscu. Każdy jest ubezpieczony w GPS, to wiem, nie zgubimy się. Zrobimy postoje co godzinę lub więcej. Spotkajmy się o 4 pod blokiem Juna i Hyeonga, ok?
- Wiesz.. chciałam pobyć trochę z chłopakiem..
- Chętnie go poznam.. Poznamy! -szybko odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do Mariko.
- Mogę wziąć jakąś laskę? -rzucił TaeJun i przywarł placami do sofy.
- Nigdy. - Odpowiedział za Lee Jong'a, Jonghyun.
- A to niby dlaczego głupi Dinozaurze, co? Zazdrosny będziesz, co?
- Nie? Głupek. Tam się kogoś wyrwie.
- JONGHI TY TO MASZ ŁEB STARY!
      Spojrzałem ukradkiem na Sukkiego, który był wyraźnie rozbawiony i zadowolony. Jego plan wypalił. Skoro Mariko będzie w pokoju z chłopakiem, tak zakładam. To.. Wychyliłem się i spojrzałem na dwóch snujących swoje tajne plany idiotów. Jestem na nich skazany.
- Jadę po swoje rzeczy. -podniosłem się i spojrzałem na przyjaciół.
- Dobry pomysł.. Muszę spakować strój kąpielowy na wszelki wypadek!
- Przypominam ci, że wiosna jeszcze nie minęła, a nie będę się tobą opiekować, jak się rozchorujesz!
- Sukkie.. gdzie my właściwie jedziemy? Tak dokładnie. -Dopytałem.
      Wyciągnął ofertę jakiegoś biura i pokazał nam ją. Wygnieciony papierek pokazywał prostą piaszczystą plażę, niedaleko niewielkie góry i miasto. Wreszcie jakiś odpoczynek bez gigantycznych budynków! Uśmiechnąłem się i obwieściłem Jaejoonga tym newsem. Oczywiście nieświadomie. Za bardzo się cieszyłem.

     Wygrzebałem jakieś rzeczy, które nadawały się na cieplejszą pogodę. Później spakowałem ze sobą dwa sweterki i bluzę. Na wszelki wypadek. Z samego rana i tak będzie zimno, przyda się. Ustawiłem walizkę przy drzwiach i padłem na łóżko. Sprawdziłem telefon. Znowu kładę się spać przed pierwszą. Nie odczytałem wcześniej sms od Księcia.
"Baw się dobrze, chociaż ty masz wolne w weekend. Korzystaj też za mnie! ^^ Pisz jak będziesz na miejscu!"
Nie będę mu odpisywać, może już śpi. Nie chcę mu przeszkadzać. Uśmiechnąłem się i wsunąłem urządzenie pod poduchę. Cały weekend z przyjaciółmi. Jak świetnie! Dawno nie wyjeżdżaliśmy z Seulu. Szczerze? Byłem już trochę przygnieciony całą panoramą zatłoczonego miasta. Lubiłem je, naprawdę. Nocą szczególnie, ale co za dużo, to nie zdrowo. Tymczasem dobranoc.


(JongHyun <3)

piątek, 15 marca 2013

003 Dream Boy.

Dziękuję za pozytywne komentarze, kocham Was. <3 Przepraszam za liczne powtórzenia i błędy językowe. Staram się. ;_; I dziękuję za dzielne czytanie! -Karo




III



Krzyk na całe mieszkanie. Sąsiedzi? Jacy sąsiedzi. Nikt nie mógł mieć do nas żadnych pretensji. I dobrze. Lubiłem się trochę powygłupiać po wypiciu czegoś. Właśnie obrałem sobie za cel maszynę karaoke. A raczej zwykły telewizor, który odtwarzał teksty piosenek. Kurczowo trzymałem mikrofon. Stanąłem na wielkiej sofie i ukłoniłem się.
- Nazywam się Lee Do Hyeong, przyjmijcie mnie ciepło.
Zaczęło się. Słowa na ekranie, mój.. fałsz i jeszcze całkiem zgrabne ruchy. Zatoczyłem kółko wokół własnej osi i wykrzyknąłem:
- TO WSZYSTKO DLA KIM JAEJOONGA! Chodź tu do nas!
Wyciągnęłam dłoń w kierunku chłopaka i zaśmiałem się głośno. Kiedy podszedł, zamiast wciągnąć go na "scenę" rzuciłem się na niego. Dobrze, że w odpowiedniej chwili mnie chwycił i jakoś przy okazji utrzymał równowagę. Złapał mnie za pośladki. Ale who cares, skoro i tak obydwoje jesteśmy nawaleni w trzy dupy? Pewnie gdybym był trzeźwy przypuszczałbym coś, ale.. nie. Pustka.
- Śpiewaj, Jae, śpiewaj! -przyłożyłem mikrofon do jego ust, a on odwrócił się w stronę ekranu (nadal mnie trzymając) i zaczął na początku lekko skrzeczeć, a później pięknie śpiewać. Może nie znał piosenki, ani tekstu, ale się starał. Uśmiechałem się.
- UuUuuUUuU! Jae Jae Jae!
Śmiał się ze mną, albo ze mnie. Postawił mnie na ziemi i zmienił piosenkę na następną. Nikt nie zgadnie. Najsławniejsza piosenka? Tak! Gangnam Style. Dziki śpiew i własne ruchy. Taniec konia, nie, jak to było? Taniec z koniem? Taniec na koniu? Nie miałem do tego głowy.
Po skończonym wyciu, padliśmy na ziemię. Szybsze bicie serc i cięższe oddechy. Objąłem tors Hero ramieniem. Trochę się wymęczyliśmy, ale to dobrze. Wyparowywały z nas wypite procenty.
- Myślałem, że jesteś jak kolejną gwiazda. Zadufany w sobie frajer. -powiedziałem cicho, uspokajając oddech.
- Tak? Znasz jakieś gwiazdy?
- Nie. I co z tego, tak się właśnie zachowujecie i wyglądacie..-w odpowiedzi usłyszałem tylko ciche pfnięcie. No, ale nie miałem racji? Każda gwiazda jest zarozumiała i wredna. No dobra, są wyjątki i w sumie był nim chłopak leżący koło mnie.
- Przerwa? -spojrzał na mnie i podniósł się do siadu. Kiwnąłem głową. Obydwoje strzeliliśmy po shocie i poszliśmy do kuchni.

Dwie różne paczki fajek na stole. Wyjąłem ze swojej papierosa i odpaliłem go szybko się zaciągając. Wskoczyłem na blat kuchenny, jakby nigdy nic. Nie miałem problemu z poczuciem się, jak w domu. Tym bardziej, że wraz z kolejnym kieliszkiem moja nieśmiałość odchodziła w niepamięć. Siedzieliśmy w ciszy. W sumie co chwila przechylałem się w prawo, a Książę podtrzymywał mnie tylko, żebym nie spadł. Moja słaba głowa..
- Mówiłeś wcześniej, że nie pociągają cię kobiety, nie? -zaczął i spojrzał na mnie tymi swoimi szczenięcymi, ale strasznie męskimi oczami.
- Ja? Mówiłem? No tak. Mówiłem, że mogę to z nimi robić, ale nie pociągają mnie.. może, że są bogate.. nie, wtedy też nie.. -wzruszyłem ramionami i spojrzałem na papierosa.
- To znaczy, że nadal jesteś prawiczkiem? -prychnął i oparł się łokciami o blat.
- Ja? Hahahah, ocipiałeś? -zaśmiałem się drwiąco. Naprawdę nie wiedział z kim ma do czynienia. Może to i lepiej. Nie ukrywałem tego, ale  właściwie nie chciałem mu o tym mówić. Tutaj mam na myśli spanie z bogaczami za pieniądze. Czułem, że może się zrazić. A skoro już nawiązaliśmy jakiś kontakt to dobrze byłoby tego nie spieprzyć.
- Tak myślałem, chociaż wyglądasz strasznie niewinnie. Charakterek ci nie pomaga.
- Pf! Potrafię być grzeczny i posłuszny i uroczy i miły i zazwyczaj taki jestem! -uniosłem palec do góry i napuściłem powietrza do policzków. -a ty Książę?
- Co ja? Nie jestem prawiczkiem, jeżeli o to ci chodzi. -zgasił papierosa.
- Nie, nie chodzi o to. Pociągają cię faceci?
- Tacy jak ty?
- Tacy jak ja? Nie drażnij się ze mną tylko odpowiedz! -przyznam, że byłem trochę ciekawy. Niestety odpowiedź nasuwała się sama. Heteryk.
- Pociągają. -No dobra, może nie miałem racji.
- Udowodnij. -drążyłem. Uśmiechnąłem się złowieszczo. Nie wiem czy to było dobre. Właściwie to było głupie, ale doszedłem do tego dopiero po paru sekundach. Cholernie głupie. Co ja właśnie palnąłem? Pokręciłem głową i powiedziałem ciszej: -Żartowałem.. nie musisz.
-Nawet.. jeżeli chcę?
- Co?
Zbliżył się do mnie. Stanął pomiędzy moimi udami i ujął mój podbródek w dłoń. Przez chwilę nie wiedziałem co się dzieje  zbyt gwałtowne ruchy. Nie rozumiałem. Poczułem jego oddech na swoich ustach, a później jakoś to leciało. Pocałował mnie. Delikatnie, prawie niewyczuwalnie. Nie chciał, żebym się speszył? Może. Nie chcę. Założyłem ręce na jego kark i wplątałem palce w jego włosy. Przymknąłem lekko oczy i rozchyliłem jego wargi językiem. Przetarł swoim językiem o mój. Szybsze kołatanie serca. Znowu. Podgryzłem jego dolną wargę i przyciągnąłem go do siebie. Po chwili jednak puściłem i odsunąłem się, żeby zaczerpnąć powietrza, które z szybkością światła opuszczało moje płuca. Książę się tylko uśmiechał. Nie tak głupkowato, ale uroczo. Nie mogąc wytrzymać pocałowałem go jeszcze raz, teraz pewniej. Poczułem jak przejeżdża po moich plecach dłońmi i zatrzymuje je na pośladkach. Przygarnął mnie do siebie. W tym momencie z nieśmiałych, dziecinnych całusów przeszliśmy do otwartych, francuskich. Przez chwilę próbowałem wywalczyć dominację, jednak Jae wziął górę. Właściwie jego mięsień, który w tym momencie był zajęty pieszczeniem mojego podniebienia. Zaczynało mi się robić słabo. Małe motylki odwiedziły dół mojego brzucha. Przygryzłem zębami jego język i zacząłem go lekko ssać. Przyjemny pomruk mojego partnera. Ponowne dostanie się językiem do jego ust. Przychylenie głowy. Westchnięcie. Taniec. Wymiana śliny. Szybkość. Pewność siebie. Odchylił się. Stykaliśmy się teraz tylko czubkami nosów. Ucałował moje wargi i odsunął się ode mnie. Jeszcze przez chwilę miałem zamknięte oczy. W głębi próbowałem się uspokoić. Czemu nigdy nie reagowałem tak na pocałunki? Kpina. Za dobrze całuje, to pewnie to. Gwiazdunia, pf.
- Teraz już wierzysz? -zaśmiał się cicho.
- Mhm..  -zeskoczyłem ze stołu. -Idę do domu, już późno, a jutro kolejne męczarnie z jakimiś gościem, pewnie nie znasz.. Kim Jaejoong? Nikt ważny. Muszę się zbierać Książe nie będzie jutro czekać~.
Pokazałem mu język i puściłem oczko.
- Kim? -szybki, ale za to bolesny kopniak w tyłek. Au. -Poza tym nie puszczę cię teraz.
- A co? Chcesz mnie zgwałcić?
- Pewnie. -zaśmiał się i oparł się o blat.
- Hm.. No to może się skuszę, ale wiesz.. zostawiłem mleko w domu.. Normalnie na śmierć zapomniałem wyłączyć kuchenki! -zacząłem się z nim droczyć.
- Tak? No to wątpię czy masz jeszcze do czegoś wracać.
- Dobra, zostanę. -rzuciłem i ściągnąłem z siebie sweterek. -Mogę się umyć i trochę otrzeźwieć?
- Łazienka po lewej od salonu.

-JAAAEEEEEEEEJOOOOOOOOONNNNNNNNGGGGGGGGGG. -wrzasnąłem zrozpaczony, a zarazem wkurzony. Chłopak wparował do łazienki przestraszony. Nawet nie zapukał, ani nic. Kultura, nie powiem. -Zaciął mi się zamek.
Pokazałem na spodnie i zacząłem je nerwowo szarpać. No i nic. Nawet guzik był przyblokowany.
- Przyciąłeś sobie łoniaki czy co? Boże dzieciak..
- Nie posiadam, o tyle ci powiem! HMPF! POZA TYM CO CI... OGHH, pomóż mi. -uniosłem głowę i wygiąłem wargi w niezadowoleniu.
- Pokaż, coś poradzimy..
Złapał za zamek i zaczął się przyglądać. Pierwszy dzień, a on już dobiera mi się do rozporka. Co za facet. Zaśmiałem się.
- Z czego się śmiejesz? -nadal siłował się z cholerstwem.
- Że dopiero co się poznaliśmy, a ty już dobierasz mi się do gaci.
- Haha, bardzo śmieszne, przypominam, że to ty mnie tutaj sprowadziłeś. Guzik poszedł, ale nie wiem jak dalej. Nie ma szans, żebyś zsunął te portki z tyłka? Taki chudy, a nie może..
- Wybacz, że nałożyłem te najciaśniejsze. Chciałem wyglądać dla kogoś dobrze i wiesz.. może przy okazji pobudzić czyjąś wyobraźnię moim idealnym tyłkiem! -zaśmiałem się. -A co, nie podobają ci się?
- Podobają, podobają, ale.. -ciągle gapił się na zamek. -no kurwa jego mać.
Ciągle się przyglądał. Nie powiem, wyglądało to strasznie komicznie  Szkoda tylko, że z kolejnym ruchem musiałem się coraz to bardziej powstrzymywać. No jednak zamek jest ułożony w tej najmniej wygodnej części spodni, a on jeszcze.. Ogh. Westchnąłem cicho.
- Wybacz, nie mam wyjścia. -wsunął ręce za spodnie i rozciągnął materiał, zębami złapał suwak.
Kurwa. Jego oddech. Czemu czułem go przez taki gruby materiał? Cholera. Jeszcze te dłonie. Drażnią mnie tam.. Goła pani od biologi, goła pani od biologi, goła pani od biologi, działaj.. działaj...
- Już, idź się kąpać. -puścił i wyszedł nie czekając nawet na podziękowania.
Trzask drzwi. Spojrzałem w dół. I przymknąłem oczy.
-Siad skurwielu... -pacnąłem się w głowę i rozebrałem. To będzie cholernie ciężka końcówka nocy.

-Gaszę światło.
-Dobrze.
- Od której strony leżysz?
- Lewa.. prawa.. -wymacałem szafkę i zasłony. - Od okna.
Pokój był średni. Ubrany w ciemną czekoladę z jasnymi, karmelowymi dodatkami. Widzę, że nie tylko ja mam taki gust. No, albo dekorator wnętrz jest moją bratnią duszą. Łóżko stało na środku pokoju, z prawej strony duże okna, teraz zakryte ciężkimi zasłonami. Po prawej stronie było lustro i szafki z książkami. W pokoju znajdowała się także garderoba. Skrywała się za drzwiami umiejscowionymi prawo od wejścia. Przyjemnie.
- Idziemy już spać, nie? -spytałem cicho czując jak chłopak wsuwa się pod kołdrę.
- A co ty chcesz jeszcze robić? -krople z jego jeszcze wilgotnych włosów spadły mi na twarz.
- Mówiłeś o tym gwałcie.. czy tam stosunku to wiesz, upewniam się.
- Głowa mnie boli. -zaśmiał się i przysunął do mnie.
- No wiesz! Zawiodłem się na tobie.. -fuknąłem i wybuchnąłem śmiechem.
- Wybacz skarbie. -uroczy śmiech. Ten zwrot "skarbie", lubiłem go nawet jeżeli nie był prawdziwy.
- Dobra już dobra. Idziemy spać, jutro trzeba wstać i.. jeszcze wrócić do domu. -westchnąłem ciężko. Przysunąłem jego rękę do siebie, tak, żeby mnie obejmował. Przyzwyczajenie.
- Jeśli chodzi ci o ciuchy, pożyczę ci. Albo co najwyżej możemy zajechać do ciebie z rana..
- Jutro się ogarnie, idź już spać. -przerwałem mu.
Leżeliśmy przytuleni do siebie. Niewygodnie? Niesmacznie? Gorąco? Krępująco? Nie.  Właściwie byliśmy tylko w bokserkach, ale to raczej nie był dla nas problem. Nie do końca chyba jeszcze zdawaliśmy sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak "wstyd'. No nic. Położyłem się bardziej na brzuchu i przeniosłem jego rękę wyżej. Splątałem nasze palce. Ciepło rozeszło się po moim organizmie. To nic, nie mam uczuć.
- Dobranoc.
- Dobranoc..

___________________________________________________________________________

Poranek. Ciepło drugiej osoby. Przełożyłem rękę przez tors partnera. Noga wylądowała na nodze chłopaka. Kolano znajdowało się niebezpiecznie blisko intymnego miejsca. Cichy pomruk.
Dwie godziny później. Coś uwaliło się na łóżko, bo nie można powiedzieć "położyło się z gracją",  o nie. Wieloryb? Mors? Nie wnikajmy. Obudziło mnie. Otworzyłem oczy. Znowu spałem pod kołdrą. Najcieplej. Przetarłem powieki piąstkami i wychyliłem się senny zza kołdry. Bluzka w paski i szept:
- Śpiąca Księżniczko Jaejoong, już rano, budzimy się, albo twój ulubiony człowiek chodzący po Ziemi znowu powyrywa ci nogi z dupy...
Chwila. To jakaś groźba? Auauau. Zostałem przygnieciony. Boże moja ręka! Będę miał kikuta. Chwila part 2! A JEŻELI TO FAN, RABUŚ, ZŁODZIEJ, GWAŁCICIEL, WETERYNARZ, PORYWACZ? Wynurzyłem się zza kołdry i złapałem poduszkę w dłoń rzucając się na osobnika i od razu przyduszając go "bronią".
- KURWA JAE BUDŹ SIĘ JA PIERDOLE ŚPIĄCY ŻULU PORYWACZ TUTAJ JEST! BUDŹ SIĘ CWELU, UCIEKAJ! -kopnąłem chłopaka tym samym spychając go z łóżka. Huk padającego ciała.
Usiadłem na brzuchu nieznajomego i z całych sił zacząłem okładać go poduszką.
- Hyeong! Hyoeng!.... HYEONG! -jeden chwyt i byłem w powietrzu.
- Co ty kurwa? Spierdalaj stąd, bo cię zgwałci!
- Mój menadżer?
- A nie?!
- ....nie.
- Co powiedziałeś?
- Me-na-dż..
- Cóż za oddanie. Wybacz, że cię nie zauważyłem. -spojrzał na nas spode łba i wstał z łóżka.
Hero postawił mnie na ziemi koło siebie. Trochę się skrzywiłem. Zimno. Plus.. nie. Zakryłem prawie nagie ciało poduszką, a moje policzki lekko poczerwieniały.
- No gołąbeczki skoro już stoicie tutaj to.. -w tym momencie złapał nas za końce uszu i wyprowadził z pokoju kierując się ku salonowi. -wytłumaczcie mi do cholery co się tutaj wczoraj działo! Uznaję twoje gry Jaejoong, seks, ubrania w ogrodzie, pozbijane kieliszki, ale.. wszystko na raz. Poza tym.. GDZIE DO CHOLERY JEST ŻYRANDOL?
- Nie wiem.. nie pamiętam. -powiedział cicho, robiąc kwaśną minę. Chyba nie dlatego, że widział pobojowisko w salonie, ale dlatego, że menadżer z każdym słowem mocniej ściskał NASZE uszy.
- Dobra gołąbeczki.. Wybaczę wam dzisiaj, ale macie to posprzątać, zdążyć na sesję i jakoś wyglądać. A on.. -wskazał na mnie palcem i zmrużył oczy.
- Lee Do Hyeong.
- Tak, ty.. nie wiem co z nim wczoraj robiłeś, ale..
- To brat Sunny. -Książe wtrącił się w rozmowę i zaczął zbierać nasze wczorajsze butelki i puszki.
- Tak? Taka miła.. piękna.. dziewczyna, a ma takiego brata. Mam przejebane. -westchnął i odwrócił się do mnie bokiem. Widziałem jego niezadowolenie. Także się skrzywiłem. Jaki niby byłe, co?
- Idę do domu. -powiedziałem cicho i nacieknąłem na siebie spodnie, które jakimś cudem leżały nietknięte na sofie. Pewnie zaniosłem je po kąpieli do salonu. Podkoszulka  sweterek.. Bez sweterka. Zgubiony, nie miałem zamiaru się teraz krzątać po całym mieszkaniu tylko dlatego, że posiałem gdzieś sweterek, o nie! Zrobiłem to tak szybko, że nawet nie zauważyłem kiedy znalazłem się już koło drzwi i nakładałem płaszczyk.
- Jadę z tobą.
- Panie Jaejoong! Stój! Co ty sobie wyobrażasz? Masz sesje! Masz harmonogram  Masz co robić! Masz zjeść, umyć się i wyglądać! KIM JAEJOON MASZ SIĘ MNIE SŁUCHAĆ!
- Będę na sesji, mamo.
Przyglądałem się temu tylko z lekko uchylonymi wargami. Wsunąłem stopy w trampki i kaszlnąłem. Kiedy Jae się ubrał? Gdzie mój plecak? O. Złapałem bagaż i spojrzałem jeszcze zdezorientowany całą sytuacją na chłopaka.
- Zamknij usta, albo ja to zrobię.. -pokazał palcem na swoje wargi i zaśmiał się. -Chodź.
- Kurwa.. Jaejoong! KURWA KIM JAEJOONG, masz uważać.. nie chcę kolejnego skandalu na plecach. Tak, tak.. dzieci.. kurwa dzieci. -machnął ręką w naszą stronę i zaczął układać poprzewracane rzeczy.
-Jak zawsze przesadza.
Poczułem pociągnięcie za rękę. Byliśmy przed jego domem. Trzask drzwi. Zapalenie silnika. Okulary na oczy, czapka. Zapiąłem pasy i wskazałem kierunek. Spojrzałem w szybę. Odbijał się.
- Nie gap się na mnie tylko na drogę, nie chcę zginąć. -mruknąłem i opatuliłem się płaszczykiem.
- Jak się spało?
- Dobrze, a tobie?
- Było.. ciepło. Trochę zdrętwiała mi ręka, a z rana coś się na mnie uwaliło i to chyba nie był ten stary prypeć. -uśmiechnął się.
- Wybacz.
Cisza.

-Jak chcesz się wykąpać to łazienka jest tam, przygotuję śniadanie. -powiedziałem cicho. Wycierałem właśnie włosy ręcznikiem i skierowałem się ku kuchni. Łoo, zmyli naczynia, albo jedli u Tae Juna. Właśnie ciekawe co u mojego Dinozaura.. Nie mojego. Złapałem za telefon i sprawdziłam wiadomości. Mariko...

"Hej! Czemu nie odbierasz? :< Tęsknię! ;_; Chcę pogadać, ale chyba jesteś zajęty, co?!" 
"Cześć! MOŻE W KOŃCU WYKORZYSTASZ DO CZEGOŚ TELEFON I ODBIERZESZ?! D:<"
"ALE MASZ WPIERDOL DDDD:< !!!!"
"LEE DO HYEONG! JAKO TWOJA MATKA KARZĘ CI ODEBRAĆ! NIE OBCHODZI MNIE CZY UPRAWIASZ TERAZ SEKS CZY CO!"
"ODBIERAJ MAŁA GNIDO!"
"Idę spać.. Jutro pogadamy."
"Zostawiłem u ciebie swoje bokserki. : * Nie fap do nich : **" 
"Ciesz się kurwa, że nie byłam wczoraj w domu i miał mnie kto uspokoić! : - ) Jak minęła noc? : P " 
"Dzień dobry, masz przejebane, Mariko dzwoniła do mnie pół nocy tak się zamartwiała. Nie rób więcej takich numerów!"

-Mariko.. -oddaliłem telefon od ucha. -Mariko! .... Nie mogłem odebrać, przepraszam... ..... przepraszam  .... przepraszam. .....wiem.....przepraszam.....byłem zajęty....nic mi nie jest... tak....jadę zaraz do pracy.....co?......nie wiem......zobaczymy się jutro! PA.....KOŃCZĘ TĄ BEZSENSOWNĄ ROZMOWĘ......PAAAAAAAAAAA......BUUUZIAAACZKIIII...... -rozłączyłem się. Oparłem łokciami o blat. Ułożyłem wygodnie czoło na dłoniach. Bez sensu. Wybrałem drugi numer i przyłożyłem telefon do ucha. Piik, piiik, piiiiik. Nikt nie odbiera? Może jest zajęty, huh.
-Pożyczyłem ręcznik. -spojrzałem na chłopaka, który stał w drzwiach. Zlustrowałem jego sylwetkę i przytknąłem dłoń do ust. Na moich policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. Takie idealne ciało, prawie nagie, w moim domu.
- Ubierz się może!
- Mam ręcznik przecież.. -spojrzał w dół i zrobił głupkowatą minę.
- Chcesz coś zjeść?
- Ciebie?
- Nie podrywaj mnie, coś jadalnego.
- Ciebie.
- Tam są drzwi.
Śmiech. Wreszcie skończyliśmy na tym, że pochłonęliśmy płatki z mlekiem, bo wszystko inne jakimś cudem zniknęło z mojej lodówki. Dinozaury mają cztery żołądki? Była 11.30. Dopiero początek dnia. Cieszę się, że jeszcze niczego nie straciłem. Cały dzień z Księciem? Miło. Naprawdę polubiłem tego człowieka. Pozytywny, nawet jeżeli pewny siebie i trochę zarozumiały. Nie pokazywał mi swojej złej strony, tak mi się przynajmniej wydaje. Był niezwykle.. przeciętny. Nie tego się spodziewałem. Na początku wydawał się taki oschły, a tutaj wydostało się biedne psiątko.
- JaeJae! Poczeekaaj! -zamknąłem drzwi na klucz i rzuciłem się na plecy chłopaka.
- Kluska, złaź ze mnie.
- Nigdy!
- No nieee, raatuuunkuuu.
- Idź, bo się spóźnimy i będzie! Nie chcę widzieć tego zdenerwowanego menadżera.
- On nie jest taki, droczy się. Jest jak mama, opiekunka, plus jest ostrożny.. co do ludzi. Było sporo najść fanek i nie chce, żeby byle kto ze mną sypiał, dlatego.
- Sypiał?  To nie ja.- powtórzyłem cicho. - Uff.
- Co "uff"?
- A nic.
- Głupek.
- Książe będę cię ciągał za uszy~
- CO? PUŚĆ, AU, PUSZCZAJ!

         W studiu byliśmy równo na 13. Nie chciałem wchodzić równo z nim, ale nie miałem wyjścia. Wszystkie oczy na nas. Czemu stoję z gwiazdą za rękę? Nie wiem. Sam tego jeszcze sobie nie przyswoiłem. Ukłoniłem się i zgrabnie wślizgnąłem do pokoiku gdzie przygotowaliśmy Księcia do sesji. Tym razem poszło znacznie szybciej. Bomi uśmiechała się, ale nie odważyła się już do mnie zagadać przy pracy co mnie trochę krępowało. Ciche szepty i przedrzeźnianie to nie rozmowa. Wolne chwile spędzałem w jej towarzystwie no i Daehyuna, który znowu pomagał fotografowi. Nie wiem czy chciał czy musiał jednak bardziej chyba pociągała go rozmowa z nami. Moja siostrzyczka ciągle gdzieś latała to zszywać coś, to poprawiać, to została zatrzymana przez fotografa. Przerwę obiadową przesiedziała w naszym gronie. Może dlatego, że większość osób miała wtedy wolne i wygodnie rozsiadła się po sofie i fotelach, albo po pokojach. Siedzieliśmy z większością osób na sali.
- Jae... -powiedziałem cicho widząc chłopaka, jednak był zajęty rozmową z modelką. Cococo? Modelka na planie? Czemu teraz? A. Sunny coś mówiła. Przygryzłem dolną wargę i spojrzałem na Daehyuna, który widocznie coś mówił, ale nie usłyszałem go.- Co mówiłeś?
- Kolegujesz się z Jaejoongiem? -wybałuszył oczy i uśmiechnął się.
- Można to tak nazwać.. wybacz, muszę zapalić. -wstałem i zabrałem kubek z kawą. Wspiąłem się po schodach i przeszedłem małym korytarzykiem. Dach. Stanąłem przy drzwiach i oparłem się lekko o nie. Papieros, kawa. Rozejrzałem się. Panorama Seulu, budynki i budynki. Była 16, słońce nadal w górze. Przemykało między budynkami, ukrywało się i zaraz znowu wyciągało promienne ręce. Frunę? Pociągnięcie drzwi. Łooo, leciałem do tyłu.
- Czemu palisz sam? -widziałem zdziwionego bruneta ze zmienioną stylizacją włosów. Był zaczesany do tyłu z lekko pokręconymi włosami. Męsko, z pazurem, podobał mi się. Coraz bardziej miałem ochotę złapac go i nie wypuścić. Kaszlnąłem na samą myśl.
- Ja... z kim miałem palić? Sam to sam i tak to nie trwa długo. -machnąłem ręką i zgasiłem papierosa w koszu.
- Mam już dość... -wydukał i przetarł lekko oczy.
- Jeszcze trochę i będziemy wolni.
- To zabrzmiało, jakbyśmy byli jakimiś zbiegami. Poza tym jeszcze impreza po tym.
- Ciągłe picie, co? -zaśmiałem się i ścisnąłem dłoń na nadgarstku.
- Nie takie ciągłe, nie mógłbym.
Nie? Ja muszę. Przymrużyłem oczy i  mimowolnie moja głowa opadła na rękę chłopaka  oparłem się lekko o niego. Moje życie katastrofa, sam sobie je spieprzyłem, sam muszę naprawiać. Kiedyś przestanę imprezować, zbierać kasę przez ciało.. zmęczę się tym.
- Znowu mnie nie słuchasz, masz swój własny świat czy co?
Śmiech. Mam.
- Wybacz, nie mogę się jakoś skupić ostatnio.
- Zauważyłem.
- Znasz mnie tylko dwa dni. -spojrzałem na niego podkreślając "dwa".
- Wtedy w kafejce, ten stałeś zamyślony.
- Co?
- Kafejka. Paradise. Ty. Przy. Kasie.
Skąd... O, to stąd go kojarzyłem!
- Wracajcie już, zaczynamy! -głos zza drzwi ponaglił nas i zmusił do zakończenia rozmowy.
Po paru minutach sesja ponownie się rozpoczęła. Tym razem Sunny zajęła się modelką. Stali koło siebie. Sulli i Jaejoong. To miało być niewinnie? A teraz.. niebezpiecznie? O. Przerażają mnie coraz to nowsze wymysły fotografa. Co ja mogę? Jestem tylko stylistą. Huh. Jae dobrze wygląda z kobietą. Ciekawe czy ze mną.. Jesteś głupi Lee Do Hyeong. Głupi. Dwa dni.
- Dziękuję wszystkim za ciężką pracę!  Zapraszamy dzisiaj do klubu, ustaliliśmy, że za dwie godziny spotykamy się pod wejściem do niego. Wiem, że macie swoje prywatne sprawy, załatwcie i zapraszamy. Mamy zarezerwowanych mnóstwo miejsc, więc przyjdźcie wszyscy!
Ukłon. Zebrałem swoje rzeczy i przejrzałem się w lustrze. Zacząłem poprawiać fryzurę i naciągnąłem policzki do dołu przyglądając się sińcom pod oczami. Potwór.
- Chcesz przyjść dzisiaj na imprezę czy pójdziesz się położyć? - spojrzałem kątem oka i wychyliłem się lekko. Menadżerka Sulli, tej modelki.
- Widzę się chyba sam na sam później z Jae, wpadnę, może być zabawnie. -powiedziała cicho i wyszła z przebieralni. Spojrzała się na mnie i uśmiechnęła się krzywo. Odgryzłem się  tym samym. Skoro nie cieszy się na mój widok, ja na jej tym bardziej. Nie muszę ze wszystkimi stąd utrzymywać dobrych kontaktów. Włożyłem płaszczyk i wyszedłem przed budynek.
- Na kogo czekasz, Książe? -spojrzałem na chłopaka i uśmiechnąłem się promiennie.
- Sulli.. -no i uśmiech zszedł. Westchnąłem cicho. Wyglądał, jakby czekał godzinę na dziewczynę, która zapomniała o randce.
- Ah.. idę, pa. -ściśnięcie mojego ramienia i odwrócenie mnie. Nie panowałem nad tym. Odchyliłem lekko głowę w bok i spojrzałem w czekoladowe oczy bruneta.
- Gdzie?
- Do domu?
- Po co? -dociekał.
- Bo tam.. zazwyczaj egzystuję? -warknąłem i zepchnąłem jego dłoń z mojego barku.
- Będziesz dzisiaj?
- Hm.. Tak. Słyszałem, że wcześniej wychodzić.
- Ja? Niby czemu?
- Nie wiem, przekonasz się. -patrzył się na mnie w tym momencie, jakbym mu zabił matkę czy co gorsza zjadł jego kanapkę z ulubionym dżemem. Wypuściłem ciężko powietrze i zrezygnowałem z kontaktu wzrokowego.
- Jaejoong! -pisk dziewczyny podrażnił moje uszy. Jestem nim zbytnio zmęczony, całą sesję coś mówiła. Do niego. Miałem dość.
- Zmywam się, do później. -machnąłem ręką i uciekłem. Nie chciałem widzieć tej jakże romantycznej scenki. Porzygałbym się chyba.  Nie wiem czemu nie doprowadzałem myśli o.. Ugh. Przejechałem opuszkami po wargach i zatrzymałem się na chwilę. Pocałunek?

<3

sobota, 9 marca 2013

002. Dream Boy.

II rozdział. Miłego czytania. 


-Ty pieprzony kretynie, kurwa.. co mam z tobą zrobić, co? -powiedziałem trzymając pijanego Jonga. Noc, a my stoimy przed klubem. No dobra, ja stoję. Mój ukochany kompan schlał się w trzy dupy i zapomniał do czego służą nogi. Co ja się z nim mam.. 
- Jesteś ciężkim stekiem. Po kij się tak spiłeś? W ogóle gdzie jest TaeJun kiedy go potrzebuję?! Ten pieprzony palant... Rozmnażać się zachciało, co? AIIISHH. No kurwa pięknie. 
Dźwięk sms'a. O Mariko. 
"Właśnie wyszłam. Nic mi nie jest. Kolacja była udana, a później nawet poszliśmy do parku i nad rzekę! Nie utopił mnie. : ) Co tam u was? Dużo wypiliście? :3" 
Posadziłem przyjaciela na ławce i zabrałem się za pisanie do Mariko. Naprawdę potrzebowałem pomocy. 
"Mogłabyś mnie poratować? Nie mam kasy na taksówkę, a nie doniosę Jjonga do siebie, a tym bardziej do niego. Zapłaciłabyś za taksówkę? Wszystko ci oddam, obiecuję! ^^ I cieszę się z udanej randki." 
Facet, którego wszyscy nazwaliśmy Dinozaurem zataczał się koło mnie. Brakowało mi tylko śpiewu. Lubiłem jak śpiewał, ale nie po.. niemiecku? Skąd on do cholery zna niemiecki? Popieprzony cwel. I tak go kochałem, jako przyjaciela, żeby nie było. Wciągnąłem powietrze do płuc i przekląłem się w myśli. Moje pieniądze za czynsz właśnie zabawiały się w środku eleganckiego klubu, a ja musiałem siedzieć z.. ugh. Dzwonek sms.
"Z ODSETKAMI!!!! Przyjeżdżajcie. :-)" 
Westchnąłem cicho i złapałem taksówkę. Wepchnąłem do niej ledwo pamiętającego o oddychaniu pijaka i sam usadowiłem się koło niego. Po niecałych 10 minutach byliśmy u Mariko. 
- Gdzie mam położyć swój bagaż? -syknąłem patrząc na kluchę, która przygwoździła się do mnie. 
- Kanapa? Sypialnia? 
- Dla bezpieczeństwa twojego dywanu w sypialni położę go w salonie. -rzuciłem chłopaka na sofę i sam uwaliłem się na niego. Rozsadziłem się wygodnie na jego pośladkach i zdjąłem płaszczyk. Cieszę, że jest wiosna, a nie zima. O tak. 
- Zrobię herbatę. -uśmiechnęła się do mnie i klasnęła w dłonie. 
- BOŻE WIESZ ILE ON WAŻY.. -zacząłem krzyczeć i śmiać się jednocześnie. -Ej, pijak.. Dinoo.. ej, ej, ej, bądź dobrym dzieckiem i zdejmij kurteczkę, dobrze? Chodź pomogę ci. 
Zwróciłem się do chłopaka i ściągnąłem z niego kurtkę. Obcisła koszulka uwydatniała jego muskularne i naprawdę pięknie wyrzeźbione plecy. Przejechałem po nich palcami i westchnąłem. 
- Wiesz.. Hyeong.. podobasz mi się.. -wydukał i zrzucił mnie z siebie. Usiadł na kanapie i ślepo wgapiał się w ekran wyłączonego telewizora. 
- Uspokój się, jesteś pijany.. -poklepałem go po główce, jak grzecznego pieska. Znowu zaczyna swój bełkot. Codziennie kocha kogoś innego. Niedawno wyznał miłość skarpetce Mariko. Co za dzieciak. Właśnie bądź co bądź ja wyglądałem, jak 18 letni słodziutki chłopiec o blond włoskach, a on jak młody, pociągający bóg kotletów wieprzowych. I tak byłem starszy o rok. Zaśmiałem się  w sobie. Miałem przewagę! Nie w życiu codziennym, ale miałem. Zazwyczaj mężczyźni na mnie lecieli, a kobiety myślały, że posiadam tą samą płeć. Nie rozumiem. Nie wyglądam, jak kobieta! Co innego myślały o Jonghyunie. W sumie nie dziwię im się.. sam poleciałbym na Jongiego, gdyby tylko nie był moim przyjacielem. Nie chcę niczego spieprzyć, nigdy tego nie chciałem. Poza tym ograniczałem się do związków łóżkowych, jedno nocnych  prostych i szybkich. Nie czekałem na miłość  nie szukałem jej. Jeżeli takowa się pojawi, będę miał poniekąd problem, ale nie chcę jeszcze o tym myśleć. 
 Poczułem jego usta na swojej szyi. Zmrużyłem oczy i westchnąłem cicho. Ten głupek.. 
- Będziesz żałował, lepiej przestań. -powiedziałem cicho spoglądając w oczy chłopaka. 
- Niczego nie żałuję, nie pamiętasz? -uniósł kąciki ust i zbliżył swoje wargi do moich. - Raz.
- Tylko raz. -odpowiedziałem szybko nie hamując się, przylgnąłem do niego. Zawsze w nocy brakowało mi ciepła i jakiegoś 36 i 6 przy mnie. Nie chciałem go wykorzystywać, po prostu.. Stało się. 
 Rozchylił językiem moje usta powoli zahaczając czubkiem o podniebienie. Fala ciepła rozlała się po moim ciele. Podgryzłem jego języczek, a po paru sekundach zacząłem go lekko ssać. Zahaczyłem ostatni raz o jego język. Muśnięcie. Oddaliłem się, kiedy usłyszałem, jak Mariko wojuje z kubkami. Weszła do pokoju.
- Umarł? Taka cisza.. boże. Niepodobne. -stwierdziła z uśmiechem na twarzy i postawiła kubki na stole. Pobiegła do kuchni i przyniosła zapakowane ciasteczka. Były zapakowane w pudrowe pudełko i przewiązane złotą wstążką.
- Uuuuu, jakie prezenty. Co jeszcze dostałaś? Kolejny sponsor? Wiedziałem. -prychnąłem, krzyżując ręce. Usiadłem blisko Jjonga, który po chwili objął mój bok ręką i oparł brodę o moje ramie. 
- Kwiaty i ciasteczka. Nie żaden sponsor. Jest naprawdę kochany. -pokazała mi język i usiadła na fotelu. 
- Tak? Co robiliście? -spytałem zaciekawiony, chociaż tak naprawdę nadal nie dochodziła do mnie myśl, że nic między nimi nie zaszło. Mariko, to na pewno ty? 
- Byliśmy w restauracji, ale takiej nietypowej. Po kolacji zamówił deser.. Tylko, że.. wyszliśmy na wielki taras, z którego było widać naprawdę spory kawałek Seulu, nawet wysokie budynki nie przeszkadzały. Usiedliśmy no i jak w filmie.. pod jednym kocem!... -opowiadała tak chyba z ponad dwadzieścia minut wszystko szczegółowo opisując. Jej gestykulacja trochę mnie przerażała. Ale cieszyłem się. Może to jednak był ten jedyny. - Skończyło się miłym pocałunkiem pod klatką. Romantyk, prawda?
- Pf, uważaj, żeby nie zmienił się w skurwiela. -nadal stałem przy swoim.
- Nasza mała Mariko dorasta! -odezwał się Jjong.
- A ty żyjesz! 
- Dobra, dobra, wypijmy za udaną randkę Mariko! -uniosłem kubek herbaty, a za mną reszta przyjaciół. Stuk. Dobry humor i ciepło rodzinne. Naprawdę byliśmy, jak rodzina. Mała, ale zgrana.

- Marikooooo słońce, wykąpię się. Dino już zasnął, a ja jutro idę pomagać siostrze, więc pewnie wstaniemy z rana i pójdziemy do mnie. Nie chcę zostawiać ci na głowie tego cwela, skoro pracujesz. -powiedziałem wchodząc do jej pokoju. -Cieszę się, że tam poszłaś.. Nawet, jeżeli cholernie się o ciebie bałem. Wiesz, że jesteś moją siostrą, do tego młodszą, więc zawsze będę o ciebie dbał. Przepraszam, że jestem nieufny. Chyba nikt mnie już nie zmieni. -machnąłem dłonią w jej kierunku.

Co do Mariko - była małą, chudą dziewczyną o pulchnych policzkach (dodających jej uroku) i brązowych, średniej długości włosach. Odkąd zaczęliśmy razem pracować strasznie się polubiliśmy. Dino znałem wcześniej, a TaeJun był moim sąsiadem, więc poznałem ją najpóźniej. Chyba byłem i jestem z nią najbliżej, bo przecież nie powiem królikowi Jun'owi swoich sekretów, albo.. nie, nawet Dino o nich nie mówię. Co do brunetki to właściwie zawsze znajduje sobie sponsorów, bogatszych kolesi, którzy dają jej mnóstwo prezentów.. Nawet nie za seks. Za to, że jest. Nie chcę tutaj mówić, że się puszcza. Taka jest, lubi wykorzystywać ludzi, nie przeszkadza mi to dopóki jest ze mną szczera. Ma wdzięk, klasę i promienną osobowość. Idealna dla takich samotnych kolesi. Dlatego w sumie to poniekąd ją popieram. Huh, sam nie jestem lepszy. Taka praca, za coś trzeba się utrzymywać, no hej.
Co do Jonghyun'a... nie jestem pewien. Znamy się od liceum. Był w młodszej klasie, nasza wspólna znajoma mnie z nim zapoznała. Polubiłem go. Szkolne ciacho.. trochę mu zazdrościłem  Zawsze idealny, dobry w sporcie, no kurwa we wszystkim. Do tego ładnie śpiewa i był już na większości okładek magazynów dla nastolatek. Szał na absy i ładną buźkę. Jest dość otwartą osobą, mówiącą co chce. Szybko się peszy, ale trzyma swoją kamienną twarz. Wesoły gość, silny, namiętny, pociągający.. przestań. To nie tak, że nasze relacje zeszły na złą drogę, mówię tylko jaki jest. Chociaż kiedyś udawaliśmy parę. Długa historia. Zapomnij.
I ostatni: Tae Jun. Model, jednak kto mógłby żyć tylko na modelingu? Mieszkał koło mnie. A te mieszkania nie należały do tanich. Podrywał zazwyczaj noony. Nie jest gejem, nic z tych rzeczy. 100% heteryk lubiący się zabawiać. Do tego nie uważa, że to co robię ja czy Dino jest złe. My też umieliśmy się bawić z kobietami. Jjong bardziej, ja mniej. Powrót do  Tae Jun'a hm... skryty, twardy, opiekuńczy i.. zabawy. Lubię się z nim wygłupiać. Aktorzyna. Dobrze odgrywał osobę, którą chciałeś poznać. Wobec nas był szczery za to go szanowałem.
Grupka bliskich dla siebie ludzi. Jak już wcześniej mówiłem, rodzina. Kochałem ich i starałem się pielęgnować nasze stosunki. Nie zawsze było uroczo, ale nigdy na tyle, żeby o sobie zapomnieć. 
Położyłem się na łóżku pomiędzy dziewczyną, a chłopakiem. 
- Pamiętacie jak się poznaliśmy? Poznałem Dino w szkole, którą później rzuciłem. Życie na własny rachunek. Dobrze, że mam ładną buźkę, nie było tak źle. Szef mnie polubił. Mariko też rzuciłaś liceum, nie? Dobrze, że nas przyjęli chociaż początkowe stanowisko posysało, pamiętacie jak zaczynaliście w Paradise? Kiedy to było? 5 lat temu? EJ! Jesteśmy cholernie starzy! Nie wierzę..
- Daj nam spać cwelu, zawsze jak zaczynasz wspominać to nie możesz skończyć, głupek. -narzekał Dino. 
- Lubię te wspomnienia. Są przyjemne. Dobra jest 3, więc w sumie Jjong ma racje. Kładźmy się spać. Na którą jutro idziesz tam do siostry?
- 12.. 13?  
- Śpij już w takim razie. Wiadomo, o której wstajemy. -powiedziała cicho gładząc moje włosy.
- Dobranoc. 
- Dobranoc.
- Dobranoc. 
Kochałem duże łóżko dziewczyny. Duże, a jednak czułem oddech i objęcia Jonga oraz wiecznie wiercące się stopy Mariko. Przyjemne ciepło. 

...chociaż stopy Mariko były jak kostki lodu. 
***

- Wstawaj, wstawaj, wstawaj! -zdjąłem kołdrę z chłopaka i usiadłem na niego. 
- Idź spać, głupi cwelu... 
- Chodź wyśpisz się u mnie, ubierz się tylko. Mariko zrobiła śniadanie. No chodź! 
Złapałem Jjonga za nadgarstek i zsunąłem z łóżka na ziemię. Wiedziałem, jak cierpi, ale nie ustawałem. Kac morderca nie ma serca!  Ale mógł się wczoraj pilnować i ograniczyć butelki i kieliszki  Dzięki bogu, że nie wymiotował.  
- Ubierz się, pójdę pomóc Mariko. -powiedziałem i poklepałem chłopaka po pośladkach. 
Po dziewiątej wyszliśmy od dziewczyny. Oczywiście bydło pozostawiło po sobie tylko syf, przepraszam Mari. Ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Dino chyba nie czuł się za dobrze, bo ciągle się potykał i narzekał. Plus te kobiece okulary na jego nosie. Nie potrafiłem się nie śmiać. Wyglądał tak.. ponętnie. Wybuchłem śmiechem. 
Kiedy doszliśmy do mojego domu widziałem tylko dziewczyny wychodzące z klatki. Tae Jun... Królik. Wpuściłem do mieszkania zasypiającego na stojąco chłopaka. Romansował właśnie z butelką wody, więc w sumie nie chciałem przeszkadzać. Przebrałem się. Sweter, szare rurki, lisi ogonek przypięty do spodni i skórzany plecak. Ułożyłem włosy i spojrzałem na szyję. Uf, malinka prawie zeszła. Został lekki, fioletowy znak. Wróciłem do pokoju i klapnąłem na materacu. 
- Jongi, skarbie.. będę dziś późno, wiesz o tym, nie?
- Bawisz się w stylistę? -zaczął się śmiać. Ponownie zdjął ubranie i położył się do łóżka. Nadal obserwował moją osobę wtulając przy tym podbródek w poduszkę.
- Wątpisz we mnie? Przecież pracowałem już jako stylista . I nawet dorabiałem w salonie! Poza tym, to ja cię przygotowywałem do sesji! Mam duże umiejętności. Siostra często mnie o to prosi.. -prychnąłem krzyżując dłonie na klatce piersiowej.  Wstałem i opuściłem żaluzje.
- Rób co chcesz, chociaż kasa z tego będzie. -przymknął oczy i ziewną.
- Co do kasy. Zostawię ci trochę. Powiedz, żeby Tae Jun coś ugotował. Boję się, że spalisz mi kuchnie. Wychodzę. -ruszyłem w stronę przedpokoju. Dobrze, że miałem niewielkie mieszkanie, poruszanie się po nim nie było trudne. No i było mało sprzątania! 
Nałożyłem buty i kurtkę. 
- Pa.
- Cześć. 
Zamknąłem za sobą drzwi. Wybiegłem z klatki i odpaliłem papierosa. Nie paliłem często.. czasami.. dobra czasami często. Zaciągnąłem się. Przyjemny dym. Jestem ciekawe kogo dzisiaj będę musiał szykować. Czemu siostrzyczka nie mogła mi tego zdradzić. Huh. Może bym coś wymyślił w drodze. Spontan zawsze.
***
Wielki budynek. Jestem przed czasem. Postanowiłem przywitać się z resztą ekipy i odnaleźć się trochę w tym miejscu. Co do "gwiazdy" jeszcze się nie pojawiła. Byłem trochę zdenerwowany całą sytuacją. Sporo ludzi, nie pracowałem z nimi na co dzień, więc nie znałem ich. Każdy kręcił się i nerwowo biegał. Wszystko miało być dopięte na ostatni guzik. Idealne przedstawienie. Pewnie gdyby się paliło nikt, oprócz mnie by nie zauważył.
- Hyeong! -ciepły głos siostry i czarne oczy wpatrujące się w moją osobę. 
- Sunny! -przytuliłem ją. Pogłaskała mnie tylko po włosach śmiejąc się cicho. Tak naprawdę to nie jest moją "prawdziwą" siostrą. Mój ojciec ożenił się z jej matką, ponad 10 lat temu. Moja biologiczna matka zmarła. Traktowałem tą dziewczynę, jak swoją prawdziwą siostrę, no, bo niby czemu nie? Większość ludzi nazywała ją Sunny, nie pozostawałem w tyle. SunKyu, tak miała naprawdę na imię. 
- Dzisiaj będziesz pracował z Yoon Bomi. -powiedziała i przedstawiła mi dziewczynę. -to mój braciszek, Lee Do Hyeing. 
- Miło mi poznać.
- Nawzajem. -odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do brunetki. 
Panowała napięta atmosfera. Nie przez to, że dopiero poznałem dziewczynę, z którą będę pracował przez kolejne kilka godzin. Byłem otwartą osobą na znajomości. Mówiąc o beznadziejnej atmosferze chodziło mi raczej o to, że nadal nie było potrzebnej osoby lub osób. Operatorzy światła ciągle się mylili, a sam fotograf wyrywał sobie włosy z głowy, kiedy widział, że jego sprzęt nadal nie jest podłączony z komputerem. Idealnie? Nie, jednak się myliłem.
- Wybaczcie za spóźnienie, jechaliśmy dość długo przez korki. Zaczynajcie już. -powiedział gość wchodzący do sali głównej - tam gdzie miała odbyć się sesja. Wyglądało na to, że to menadżer. 
- Kim Jaejoong już przyjechał! Pierwszy raz będę charakteryzowała taką osobę. Trochę się stresuję. -powiedziała Bomi przeskakując z nogi na nogę. Blondynka.. moja siostra, która była blondynką właśnie uciekła. Nie wiem czemu. Czekałem już tylko na przerwę. Zachciało mi się palić.  Tak, coś dziwnie szarpało mój żołądek. Niemożliwe, żebym się denerwował. Ugh, oby to nie te naleśniki Mariko. 
- Styliści, oto Kim Jaejoong, proszę zajmijcie się nim. -menadżer popchnął do nas wysoką postać. Chyba jeszcze ledwo żywą. 
- Dobrze. -pochyliliśmy się nisko, obiecując.
Kojarzyłem tego kolesia... znaczy, mężczyznę. Każdy go kojarzy, chodzi mi o tą buźkę, włosy, nie widziałem go już kiedyś? Nie, nie to niemożliwe. Podrapałem się po policzku i włączyłem prostownicę, odciągając od siebie niepotrzebne myśli. Widziałem, jak dziewczyna zbytnio nie wie co ma zrobić z chłopakiem siedzącym przed nią. 
- Nałóż to i to. -szepnąłem i wskazałem kosmetyki. 
Kiwnęła głową i odetchnęła. Zająłem się fryzurą gwiazduni. Lekki nieład. Ciemne brązowe włosy. Odstajace kosmyki. Całość zacząłem nastawiać lekko na żel, masując przy okazji skórę głowy chłopaka. Zwiększałem tym optycznie objętność włosów. Uśmiechnąłem się widząc efekt końcowy. Wszystko spryskałem sprejem i spojrzałem na brunetkę. Właśnie podkreślała oczy Jaejoonga. 
- Poprosiłabyś mojego menadżera, żeby przyniósł mi kawę? -powiedział lekko ochrypłym głosem. 
- Ja? -zdziwona dziewczyna wstała i odłożyła pędzelek. 
- Tak. 
-  Ja to zrobię.. i tak już skończyłem. -westchnąłem trochę podirytowany, że poprosił o to właśnie ją. Książulek się znalazł. Niech nie psuje pracy innych. 
- Ją o to poprosiłem, nie ciebie. -powiedział oschle, aż przeszły mnie dreszcze. Co to miało być, co?! 
Dziewczyna machnęła do mnie ręką i wyszła z małego pomieszczenia. Skrzywiłem się i spojrzałem na wysoką postać. Był ładny. Ładniejszy niż w telewizji. W sumie pracować z taką sławą.. to jest coś. Uśmiechnąłem się lekko kiedy na mnie popatrzył. Nie z symatii, nie nie. Miał jedno pomalowane oko, a drugie nie. Wyglądał strasznie komicznie. Zaśmiałem się, ale zaraz po tym zakryłem usta dłonią. Złapałem za pędzelek i czarnym cieniem poprawiłem oko chłopaka. Ciekawe gdzie Bomi.. 
Zmiana ubrań. Znowu widziałam natłok ludzi. Fotograf rozmawiał z naszym Księciem. Szybki ruch. Moja siostra wepchnęła mi ubrania i pobiegła mówiąc tylko:
- Szybko, daj mu te ubrania! Szybko szybko! 
Kiwnąłem głową i przewróciłem oczami. Byłem trochę głodny. Ból brzucha ustał, to jedyna dobra wiadomość. 
- Ksi.. JaeJoong h-hyung. Nowe rzeczy. -pokazałem ubrania i zawróciłem się na pięcie. -Zaniosę do przebieralni.
Z szybkością światła pobiegłem do wyznaczonego wcześniej miejsca. Odwiesiłem ubrania i wziąłem głęboki wdech. Skuliłem się. Coś nie było tak. Mój brzuszek, głoodny!
- Nic ci nie jest? -troskliwy głos rozbrzmiał w moich uszach. 
- Nie, przebierz się. -wstałem i zachwiałem się lekko. Przekręciłem głowę i  wyprostowałem się opierając ręką o zimną ścianę. 
- Pomóż mi, nie chcę rozwalić twojego dzieła. -powiedział uśmiechając się do mnie ciepło. Widzę, że od niedawna jestem matką. Dobrze, że nie jestem kobietą. Facet - facet. Nie muszę się czuć aż tak skrępowany stojąc w tej samej przebieralni co on i do tego rozpinając guziki od jego koszuli. Jak dziecko. Nie musiał nawet zdejmować nic przez głowę  Nie rozumiałem po co mam mu pomagać. No, ale dobra. Praca to praca. Ostatni guzik. Niechcący przejechałem palcem po jego skórze. Delikatna. Ciekawe czy kąpie się w jakiejś oliwie albo innym kozim mleku. Jestem głupi, o czym ja w ogóle myślę. Trochę denerwowała mnie ta cisza. Była niepokojąca i dopuszczała do mnie dziwne myśli. Do tego koleś ciągle się na mnie gapił. Trochę nieswoje uczucie. Następna koszula i sweter. 
- Zmień spodnie, wychodzę. -przyklepałem sweter i uśmiechnąłem się przesuwając zasłonkę. 
Sesja trwała. Główny bohater przedstawienia starał się wyglądać jak najlepiej. Sporo śmiechu i komplementów, wskazówek, docinek. Siedziałem z kubkiem herbaty na sofie niedaleko fotografa i reszty załogi. Obok mnie siedziała Bomi i zawzięcie próbowała mnie nakarmić kanapką twierdząc, że jestem za chudy. W sumie poznałem sporo osób. Tylko, że połowy z nich nie pamiętam. Polubiłem Daehyuna, który był znajomym fotografa.. albo jego kuzynem. Nie wiem, nie pamiętam. W każdym bądź razie chłopak był naprawdę ładny i miły. Przyniósł mi nawet herbatę. Uśmiechnąłem się. Spojrzałem na Księcia, który właśnie udawał lalkę. Co to za gra? Zmarszczyłem brwi. Naprawdę nie lubię sztucznego zachowywania się. Sesje chyba nie są dla mnie.

- Na dzisiaj kończymy. Dziękuję wszystkim za ciężką pracę. Możecie iść do domu. 
Oklaski, przygaszenie świateł. Wróciłem do małego pokoiku i zabrałem swoje rzeczy. Minąłem Jaejoonga.
- Idziesz już? -odezwał się zabierając swoje rzeczy z sofy. 
- A co mam robić?
Zaśmiał się cicho i skierował do przebieralni. 
- Poczekaj na mnie, zapalę z tobą. -musiał zauważyć paczkę fajek, którą trzymałem w ręce. Spostrzegawczy. Opadłem na sofę i wyciagnąłem telefon. Jong? Odebrałem wiadomość:
"Idę do domu, jutro praca, a ja muszę być w pełnej gotowości.. BO MUSZĘ PRACOWAĆ ZA JAKIEGOŚ KRETYNA, ciesz się, że nie jesteś na moim miejscu. Buziaczki. :-* Dzięki za opiekę, jesteśmy kwita." 
Pokręciłem głową. Jakie jesteśmy kwita? 
   
  -Możesz palić? -spytałem zaciekawiony podpalając tytoń i wpuszczając dym do płuc. 
- A kto mi zabroni? -uśmiechnął się i oparł o filar budynku. 
- Nie wiem, myślałem, że muzycy muszą uważać na swoje płuca. -wzruszyłem ramionami stając koło mężczyzny.
- Nie palę za dużo, ćwiczę.. myślę, że nie jest źle. Chociaż jeżeli menadżer mnie zobaczy.. Uciekamy. 
- My? Co ja mam do tego, że palisz? 
- Nie chcesz znać złej strony mojego menadżera. 
Śmiesznie Książe i Rycerz, gdzie księżniczka? Właśnie doszło do mnie, że stoją koło gwiazdy. Niejedna dziewczyna zazdrościłaby mi w tym momencie, a fanki to już w ogóle! Już czuję tą zazdrość Mariko, jak się jej pochwalę. Zaśmiałem się cicho. 
Skończyliśmy kopcić. Była 20. Nie wiem jak i gdzie zaginęły mi te godziny. Co lepsze jutro mieliśmy się wszyscy stawić znowu z rana (13.00), żeby skończyć wszystko. Dwa dni. 
- Dużo myślisz. Wogle mnie nie słuchasz. -stwierdził obrażony dźgając mnie w bok.
- Ja? Co? Przepraszam, jestem trochę zmęczony. 
- Odwieźć cię? -spojrzał na mnie i zadeptał papierosa. -Może, że wolisz się ze mną napić? Myślę, że przyda nam się po ciężkim dniu pracy, nie? 
Zaśmiał się. Śliczny uśmiech i pociągające oczy. Do tego strasznie podobały mi się jego obojczyki. (Których jego kurtka nie raczyła zasłonić, eh.) W sumie nie chciałem tracić tego widoku. Kiwnąłem głową i przygryzłem dolną wargę. To albo najlepsze wyjście, albo najgorsze. Wziąłem głęboki wdech. Będzie dobrze. 




piątek, 1 marca 2013

001.


Rozdział I

Wstałem i przetarłem oczy. Jasno, zdecydowanie za jasno. Światło padało prosto na moją twarz. Głowa, au. Usiadłem, rozprostowując przy tym wszystkie kończyny. Obróciłem głowę i spojrzałem na chłopaka leżącego koło mnie. Uniosłem lekko kąciki ust. Wczoraj był ciężki wieczór, jednak przyjemny. Szkoda, że to tylko praca. Pasowałeś do mnie. Pomyślałem przeczesując jego włosy. Zaraz po tym ziewnąłem i wstałem z łóżka. Złapałem za bokserki i naciągnąłem je leniwie na siebie. Była 7.23. Nie byłem przyzwyczajony do wczesnego wstawania. Nie wiem, co było nie tak z dzisiejszą pobudką. W sumie dobrze się stało, kolejna praca czeka. Nałożyłem podkoszulkę i usiadłem na wygodnym materacu. Powinienem zaopatrzyć się w jakieś tabletki na ból głowy, no naprawdę. Przez chwile siedziałem wpatrując się w okno. Właściwie to w kawałek okna, bo reszta była przykryta ciemną, fioletową zasłoną.  Poczułem ciepłe ręce oplatające moje ciało.
 - Obudziłem cię? -spytałem cicho przenosząc wzrok na postać.Opuszkami gładziłem wierzch dłoni mężczyzny.
- Mmm.. ni-e. Idziesz już? -wtulił się całą swoją osobą we mnie. Jak dziecko. A to niby ja byłem "na dole". Pokręciłem głową rozbawiony.
- Muszę, mam pracę.
Tkwił w swojej pozycji jeszcze trochę. Po chwili puścił mnie i sięgnął po portfel, który wygodnie zapełniał miejsce na małej szafce. Wyjął z niego banknoty i wsunął je za gumkę moich bokserek. Uśmiechnąłem się i ucałowałem jego wargi.
- Spadam. -odparłem szybko i wstałem.
Nałożyłem na siebie rurki i rozpinany sweterek. Złapałem za plecak i wsunąłem nogi w buty. Nie zapomniałem o płaszczyku. Trzask drzwi. Parę minut później znajdowałem się już na zewnątrz. Obróciłem się. Ekskluzywny hotel. Ładny. Szkoda, że wczoraj nie wiedziałem gdzie idę. Wzruszyłem ramionami. Wyjąłem pieniądze i przeliczyłem je.
- ...sześć... siedem... osiem. Głupek. -podrapałem się po policzku.
Złapałem taksówkę. Praca. Pospałbym jeszcze. Naprawdę byłem zmęczony. Tylko do 14. 14. 14. 14. Powtarzałem sobie w myśli. Byłem wdzięczny, że szef zatrudnił mnie na pół etatu. Wysiadłem. Kawiarnia "Paradise". Otworzyłem energicznie, robiąc lekkie zamieszanie. Przemknąłem za ladę.
- Zmiana. -Złapałem Jonghyun'a i zająłem mu fartuszek z bioder.
- Co ty sobie robisz, pójdź i weź własny.
- Nie gniewaj się i tak jestem spóźniony. Będę udawał, że jestem na czas. Ciicho.
Schowałem się za ladą i nałożyłem białą koszulę, którą zawsze miałem ze sobą w plecaku, w razie spóźnienia. Przeciągnąłem fartuszek i zawiązałem go. Kilka poprawek przed lustrem. Włosy. Cera. Usta. Malinki.. Chwila. CO? No to już nie żyję. Oby szef do nas nie zaglądał.
- Maariiikooo, daj puder. -łkałem, robiąc smutną minkę.
- Już, już. -rzuciła we mnie małym przedmiotem. Zakryłem lekko zaczerwienienia.
- Dzięki. -oddałem i ucałowałem dziewczynę w policzek. -Później pogadamy. Musisz mi coś powiedzieć, nie?
Stanąłem za kasą. Zazwyczaj obsługiwaliśmy klientów podchodząc do nich, jednak ostatnio właściciel zauważył, że stali klienci nie potrzebują już przekartkowywania menu. Poza tym nasza kawiarenka była dość znana, wiele biznesmenów i bogaczy ją odwiedzało. Szef wymyślił internetowe menu, a co lepsze zamówienia. Stałem za komputerową kasą, więc byłem właśnie odpowiedzialny za przyjmowanie takowych. Nieśmiali nowicjusze podchodzili do kasy i zamawiali coś przy niej. To tylko moje obserwacje  No i byli też tacy, którzy z przyzwyczajenia podchodzili do lady zamawiając kawę czy posiłek.
- Dzień dobry. -powiedziałem, kiedy klient wkroczył do przytulnego miejsca.
Zapach kawy oraz wanilii, to pierwsze co poczujesz wchodząc tutaj.A ta woń zachęcała każdego. Podniecające, prawda?
- Mogę prosić menu?
Przybrałem prostą postawę. (Zazwyczaj opierałem się o blat łokciem i siedziałem tak, rozmyślając.) Zamrugałem kilka razy i podałem wysokiemu brunetowi menu.
- Następnym razem proszę się nie fatygować. -powiedziałem cicho nadal będąc w swoim świecie.
- Dobrze.
Skłoniłem się lekko, a widząc jak osobnik odchodzi powróciłem do wcześniejszej postawy.
- Lee Do Hyeong! Śpiąca Królewno! HALO HALO. Brakuje kelnerów, może ruszyłbyś się i pomógł skoro nikogo nie ma przy kasie, co? -dostałem lekko w tył głowy. Spojrzałem na Tae Jun'a.
- Wredny kretynie. Nie wrzeszcz na całą kafejkę. A gdzie Mariko tak w ogóle?
- Poszła sobie... nie wiem. Powiedziała, że idzie na przerwę  -podrapał się po głowie i wzruszył ramionami. -Pomóż mi. Zanieś to do 5, a to do 8.
Wziąłem tackę od chłopaka i zacząłem realizować zamówienia.
- Państwa kawy. Proszę. -podałem mężczyźnie siedzącego z jakąś.. ładną dziewczyną przy stoliku. Chwila. Skądś go kojarzyłem. Gapił się na mnie. Musiałem wyglądać jak cholerny trup... zjedzony przez krowę i nienienienienieważne.
- Dzięki. -odpowiedział szybko i skinął głową. Dziewczyna była wyraźnie zbyt podekscytowana, żeby wydusić z siebie cokolwiek.
Odszedłem. Zrobiłem już wszystko co miałem zrobić. Wolne. Podszedłem do Mariko i przytuliłem ją od tyłu. Stała właśnie za kasą drukując rachunki.
- Miałaś mi coś powiedzieć. Wczoraj prawie nie narobiłaś mi do słuchawki tak się podniecałaś. -oparłem brodę o jej ramię.
- Poznałam kogoś naprawdę fajnego i zaprosił mnie na kolację..
- W klubie go poznałaś? -szybko wtrąciłem.
- Tak, ale nie.. to nie to co myślisz, nie chodzi teraz o tooo. Wydaje się być naprawdę miły. Nie pchał mi się do majtek ani nic.
- W swoim czasie, skarbeńku, w swoim czasie.
- Przestań. To gentleman! Patrz co mi dzisiaj wysłał. -pokazała mi telefon.
"Miłego dnia w pracy. Spotkamy się dziś wieczorem? ^^ Naprawdę chciałbym cię poznać! ^^ Przyjadę po ciebie o 19, jeśli się zdecydujesz. Napisz!! *serce*"
- Co on.. pedał? Jest jakiś za wesoły. To biznesmen  Wiesz coś o nim? Wiesz.. już długo chodzimy po klubach ty, ja Jjong, Jun.. wie-wiesz co się dzieje jak się oddajesz! Nie boisz się? -może i zacząłem lekko panikować  ale naprawdę nigdy nic nie wiadomo. Zawsze trzymaliśmy się razem i ocenialiśmy każdego razem. Plus wybieraliśmy najlepszych. A nic nie wiadomo co może się zdarzyć. Nie widziałem nawet tego kolesia. Kiedy? Wczoraj? Mój łeb. Złapałem za kawę i wypiłem ją.
- Ej.. to było dla klienta. -usłyszałem lekko zirytowany głos Jonga.
- Wybacz, głowa mnie bolała i zaschło mi w.. niej. I w gardle. Zrobisz drugą. -westchnąłem i odkleiłem się od Mariko, która właśnie położyła wszystkie ładnie przygotowane rachunki na tacy. Podała mi ją.
- 12, 14, 5 i 8. -pokazała palcem i popchnęła mnie.
Znowu zapomniałem, że pracuję, a nie plotkuję. Ten gościu.. Ugh, Mariko jest trochę, no dobra, jest łatwowierna. Boję się o nią, bo jest moją przyjaciółką. Podszedłem do stolików zostawiając rachunki.
- Czemu tyle? -słyszałem głos wyrzutu za sobą. -Chyba się pomyliłeś, młody człowieku.
- Tak? -spojrzałem na starszego mężczyznę, a później na rachunek. -Przepraszam, moja wina.
- Te dzieciaki... chodzą z głową w chmurach.
- To się więcej nie przydarzy.
- Dobrze.
Wymieniłem rachunki. Skierowałem się do stolika 8. Niedawno szczęśliwa i podekscytowana dziewczyna siedziała teraz przygnębiona. Nie płakała.Co za zimny facet.
- Rachunek. Proszę. -położyłem pakunek na stole i odwróciłem się.
- Czemu dajesz aż tyle? -cichy głos dziewczyny. Zatrzymałem się za filarem. Lubiłem podsłuchiwać, niczym stara babcia, wiem.
- Za dobrą i ładną obsługę. -powiedział spokojnie.
- Przecież to był facet... czy ty mówisz, że ta brunetka co sprzątała tamten stolik ci się podoba? Co ty.. w ogóle... sobie myślisz? - zaczęła płakać? Chyba coś się im nie ułożyło. Nie moja wina.Wzruszyłem i podszedłem do lady.
- Idziemy dzisiaj podbijać klub? -spytałem ochoczo patrząc na całą grupkę przyjaciół.
- Zaryzykuję tą kolacją.. Wydaje się być miły, taka szansa może się już nie przydarzyć, a ja się ciągle starzeję... Może to ten, wydaje się być miły. Odpadam. -powiedziała cicho Mariko ściskając kurczowo szmatkę.
- A wy?
- My jak zawsze.
- No to 22 pod klubem. A ty Mariko masz pisać do mnie, bo.. -kaszlnąłem. - ..ja jestem twoim najlepszym przyjacielem!
- Głupek.
14.30. W końcu koniec pracy! No to teraz tylko zakupy z Tae Junem, obiad, sen, przygotowanie i witaj upojna noc.

Wstęp?




   Cześć. W sumie to nie chciałam pisać tutaj nic osobistego, więc tego nie zrobię. Tak. XD Pragnę tylko napisać, żebyście nie oceniali mojej pracy, jako coś rzeczywistego. Wiedzcie, że fanficki/opowiadania nie są prawdziwe. Tak tylko przypominam. Przechodząc dalej, mój ff nie będzie opowiadał o jednym zespole. No niestety, albo i stety. Do tego to moja pierwsza twórczość opublikowana, więc bądźcie łaskawi i nie opieprzcie mnie za bardzo.
Kolejna sprawa to: ff będzie głównie opierał się na związkach homoseksualnych, więc jeżeli komuś z Was to przeszkadza to proszę nie zmuszać się do czytania. Może kiedyś powstanie coś "normalnego". Nie obiecuję.
Na zakończenie: proszę bez hejtów, błagam.. za dużo wszędzie tego gówna. Wybaczcie za słowa.
Co do dodawania rozdziałów. Będę dodawać daty, w których wstawię następne epy. Proszę o wyrozumiałość  jestem tylko uczniem i nadal nastolatkiem. (Szkoła + czas wolny/prywatny.) Aczkolwiek postaram się nie zaniedbywać bloga. (Pewnie, jeżeli spodoba się Wam moja twórczość to będę pisać i wstawiać ją szybciej. Za każdy komentarz, nawet ten niemiły dziękuję.)
Nie jestem pisarką, nie mam w tym wprawy, jednak piszę, bo.. coś mnie do tego natchnęło i tyle. Popełniam błędy, pewnie notorycznie. Staram się uczyć i poprawiać. Językowe i interpunkcyjne byki są ze mną prawie zawsze, więc przepraszam. Naprawdę się staram! Jeżeli będzie Was coś denerwować, piszcie, poprawiajcie. Dziękuję.
Hm.. Życzę miłego czytania!  

~Shino.